Na skróty. Wrzesień 2015
Jestem z siebie dumna, bo naprawdę nieźle poszła mi realizacja mojego czytelniczego planu na wakacje. Trzy grubasy, które od dawna straszyły na półce? Przeczytane. Alicja w Krainie Czarów? Przeczytana. Powrót do fantastyki? Tak jest! Eksperymenty z young adult? Aha, aż nadto, jak zobaczycie w tym poście… Trochę nie wyszło z tymi książkami, które nie podpadały pod żadną z tych kategorii, a chciałam je przeczytać. Ale! Po prostu po drodze trafiały się inne lektury.
Queen of Shadows, Sarah J. Maas
Ta notka będzie bez spoilerów, także do poprzednich tomów. Queen of Shadows to czwarty tom serii (w Polsce teraz ukazał się właśnie trzeci), ale możecie czytać, nawet jeśli nie znacie Szklanego tronu, pierwszej części. Jeśli ktoś Queen of Shadows czytał, to przepraszam za pewną nieścisłość, której się tu dopuszczam… Do rzeczy.
Jestem wciąż pod wrażeniem drogi, jaką Sarah J. Maas i jej seria przeszły od pierwszego tomu - Szklany tron to lekka, zabawna i wciągająca książka, ale… głupawa i po prostu bardzo kiepska. I wciąż, nawet teraz, cała seria to taka moja guilty pleasure, a jednak… Maas świetnie rozwija swój świat, naprawdę zostajemy wrzuceni do bardzo bogatej fantastycznej rzeczywistości, skonstruowanej z prawdziwym rozmachem. Tego nie widać w ogóle w Szklanym tronie, ale w Queen of Shadows już bardzo. Do tego Maas naprawdę potrafi opowiadać tak, żeby nie dało się od książki oderwać - a historia jest coraz bogatsza, pojawia się coraz więcej bohaterów, fabuła ma świetne tempo, a wszystkie wątki są bardzo dobrze wyważone. Nie ma momentów na nudę, polubiłam nawet rozdziały Manon, które w Dziedzictwie ognia najchętniej bym pominęła. Queen of Shadows to zresztą bardzo satysfakcjonująca lektura, dzieje się mnóstwo ważnych rzeczy i zaskakująco dużo wątków zostaje zamkniętych (choć oczywiście wiele jeszcze przed nami, bo zostały dwa tomy). Ale! Jestem zła, bo Celaena, która w Dziedzictwie ognia wydawała się jakaś normalniejsza, znowu staje się tą nieznośną, idealną Mary Sue (naprawdę, ona jest straszna i będę bronić tej opinii!). Celaena jest najwspanialsza, najmądrzejsza i najpiękniejsza. Wszyscy kochają Celaenę. I właśnie, nie podoba mi się też poprowadzenie wątków romantycznych. Mam wiele zastrzeżeń, nawet nie do aktualnej sytuacji na końcu powieści, ale do tego, jak Maas to rozegrała. (Ale jeśli ktoś ma inne zdanie, to chętnie to przedyskutuję w komentarzach :D) Mimo wszystko - bardzo dobra kontynuacja. Jeśli Wy też wpadliście jak śliwki w kompot w świat Szklanego tronu, to Queen of Shadows nie zawiedzie. Seria nie jest pozbawiona wad, ale wciąga jak bagno; sama frajda czytania.
Dzieci północy, Salman Rushdie
Rozliczenie z historią Indii, szczypta realizmu magicznego, pokrętne ludzkie losy… a wszystko w pięknej prozie Rushdiego. Dzieci północy są wymagające, trzeba poświęcić im trochę czasu, trochę skupienia. Ale są tego warte - to epicka i mądra historia człowieka, jego rodziny, jego kraju. Losy głównego bohatera, narodzonego dokładnie w chwili odzyskania przez Indie niepodległości, zdają się nierozerwalnie splecione z historią państwa. Ale Dzieci północy to nie tylko próba rozliczenia się z historią, nie tylko przeniesienie dziejów Indii na losy urodzonych w znamiennej godzinie dzieci północy, na naszego narratora. Dzieci północy to też opowieść o opowieściach, o tym, jak pamięć tworzy swoje własne historie, jak rzeczywistość wciąż kształtuje się od nowa - w zależności od tego, kto ma właśnie głos. Czy opowieść Sinaia, narratora, jest wiarygodna? I czy to ważne, skoro to po prostu jego historia?
Mara Dyer - Przemiana i Zemsta, Michelle Hodkin
Brak spoilerów. Nawet do pierwszego tomu. Tajemnica mnie rozczarowała, ale zostawiła obietnicę czegoś więcej. Tak, wahałam się, ale postanowiłam dać szansę następnym tomom. I co? Ano, nic ciekawego. Przemiana rzeczywiście jest lepsza, chyba najlepsza, bo zdecydowanie skupia się raczej na tej “tajemnicy” Mary, nie na jej związku z Noahem i jej szkolnych problemach. Co z zapowiedzianymi niezwykłymi wydarzeniami, z mrokiem, ze strasznymi rzeczami, które miały się dziać? Obiecanki-cacanki. No, może nie do końca, ale czuję się oszukana przez tę serię. Cały czas czekałam, że się rozkręci, że będzie ciekawiej, że mi namiesza w głowie… W końcu że rozwiązanie zagadki będzie intrygujące i niespodziewane. I te wszystkie nadzieje okazały się płonne. Zemsta chyba nie jest gorsza od poprzednich tomów - po prostu ostatecznie pokazuje, że Mara Dyer nie ma nic więcej do zaoferowania. Patrzę teraz na tę serię z perspektywy całości i nie widzę w niej prawie nic ciekawego. W sumie nie dbam ani o Noaha, ani Marę. I zapamiętam tylko to rozczarowanie.
Czerwona królowa, Victoria Aveyard
Mam strasznie mieszane uczucia do Czerwonej królowej. Odniosłam wrażenie, że to miks połowy popularnych serii młodzieżowych, które czytałam. Cały czas widziałam schematy z różnych książek - od Igrzysk śmierci przez Griszę po Rywalki (ech!). Aha, nie zapomnijcie o X-menach. Dosłownie, kojarzyło mi się to z tyloma rzeczami w popkulturze, że… No ja wiem, wszystko już było i czego niby się spodziewałam po młodzieżowej serii? Ale przy żadnej innej powieści young adult, którą przeczytałam w tym roku nie miałam tak mocnego uczucia deja vu. Poza tym parę razy chciałam walić głową o ścianę, bo działania bohaterów były tak głupie. No dobrze, szczególnie raz, ale może dlatego tak to odbierałam, bo zostałam zaspoilerowana i od początku patrzyłam na pewną postać przez pryzmat tego, co wiedziałam. No i niestety przez ten spoiler nie przeżyłam tego wielkiego szoku, który przeżyć miałam (ale ten zwrot akcji jest niezły - sensowny i faktycznie raczej nieprzewidziany dla nieuświadomionej osoby). Ogólnie - nic specjalnego, mam wiele zastrzeżeń, ale… Bawiłam się świetnie. Myślę, że ostatnio po prostu mój mózg ma duże zapotrzebowanie na historie z magicznymi mocami, złymi ustrojami do obalenia, dworami królewskimi i przystojnymi książętami (jest ich nawet dwóch, taki bonus!).
Między książkami, Gabrielle Zevin
Urocza króciutka powieść, napisana chyba specjalnie dla prawdziwych moli książkowych. Prosta historia o miłości i życiu wśród książek. Czytający bohaterowie i książki o książkach od razu mają u mnie łatwiej. I Między książkami było bardzo przyjemną lekturą, którą szybko pochłonęłam. Z drugiej strony to powieść, która trochę ślizga się po temacie - autorka pędzi z fabułą, nie zatrzymuje się bliżej przy bohaterach i całość wydaje się lekko powierzchowna. Cieszyła obecność mnóstwa książek, cieszyła miłość bohaterów do czytania, cieszyły odwołania do literatury. I Między książkami ma dużo uroku, ale jestem przekonana, że bardzo szybko nie będę nic z tej powieści pamiętać.
Pozostałe wrześniowe książki:
Książka w książce. O magii w bibliotece - Wybrana Naomi Novik
Alicja w Krainie Czarów, Lewis Carroll
We wrześniu na blogu też:
----------------
ultramaryna