Na skróty. Marzec 2017
Nic, prawie nic nie napisałam w tym miesiącu! To teraz nadrabiam zaległości:
Zakazane życzenie, Jessica Khoury
Wspominałam już tu kiedyś, że mam uraz do młodzieżówek pisanych w narracji pierwszoosobowej w czasie teraźniejszym? No. Mam, nic nie poradzę, taka książka ma przechlapane u mnie na starcie. Troszkę się przeraziłam, gdy zaczęłam czytać (powinnam to sprawdzać wcześniej!), ale Zakazane życzenie na szczęście jest napisane bardzo barwnym, bogatym językiem i tym Khoury się ratuje. Tak, narracja wciąż mnie trochę drażniła, ale to już moje zboczenie, a nie realna wada. I ogólniepowieść ma fajny klimat, Khoury świetnie wykorzystuje barwną scenerię arabskiej baśni, poza tym historia ma ręce i nogi, jest urocza i wciągająca. Motywy z Aladyna są dobrze, pomysłowo rozegrane. Zakazane życzenie nie chwyciło mnie jakoś bardzo za serce, ale to naprawdę porządna młodzieżówka.
Son of the Shadows, Juliet Marillier
Proszę bardzo, oto moja nowa obsesja. Son of the Shadows to druga część sześciotomowego cyklu fantasy, Sevenwaters. Książki opowiadają o kolejnych pokoleniach jednej rodziny i każda powieść tworzy zamkniętą (do pewnego stopnia) historię. Dlatego też myślałam, że może nie będę się pchać w tak długą serię. Po co, żadnych cliffhangerów, tyle części, a co, jeśli potem będzie gorzej i zepsuję sobie wrażenie… Ale nie, nie, teraz już wiem, że przeczytam wszystko. Wszystko. I to jak najszybciej. Pierwsza część, Daughter of the Forest była piękna i wspaniała, a Son of the Shadows bez dwóch zdań jej dorównuje. Marillier świetnie opowiada, jej książki są plastyczne, pełne ciekawych szczegółów. Fabuła, świat, bohaterowie - wszystko jest bardzo dopracowane i prawdziwe. I robię się przy tych powieściach strasznie emocjonalna (kilka stron przepłakałam jak dziecko). Son of the Shadows jest trochę inny niż pierwsza część, jest bardziej dynamicznie, bardziej przygodowo, wątek romantyczny jest znacznie bardziej burzliwy… Ale, o mój Boże, to znowu było takie piękne. I taaakie wciągające - przy Sevenwaters zapominam o całym świecie. Ach, i Marillier naprawdę wspaniale wychodzi tworzenie świetnych, silnych bohaterek. Liadan po prostu pozamiatała, gdy z dzieckiem na plecach przeprowadziła dość brawurową akcję ratunkową.
Proszę, proszę, wiem, że mało kto w Polsce słyszał o Marillier, ale polecam Sevenwaters z całego serca. Papierowy księżyc planuje wydać pierwszy tom, Córkę lasu, w tym roku. Nie przegapcie!
I wcale właśnie nie kończę trzeciej części.
Heart’s Blood, Juliet Marillier
To od razu moja druga Marillier w tym miesiącu. Heart’s Blood to samodzielna powieść, znowu fantasy, znowu średniowieczna Irlandia (chociaż na pewno późniejsza, tym razem to XII wiek, w Sevenwaters chyba IX). Nie zaangażowałam się w Heart’s Blood tak mocno jak w Sevenwaters, ale to wciąż świetna powieść, a jej czytanie było czystą przyjemnością. Heart’s Blood to retelling Pięknej i bestii (jakbym mało ich jeszcze przeczytała…) w klimacie powieści grozy. Jest mroczne zamczysko, jego tajemniczy właściciel, są jakieś pozaziemskie groźne siły… Bywa bardzo creepy, w końcu Anluan ma coś na kształt prywatnego czyśćca albo armii zombiaków. Marillier znowu (jak przy Daughter of the Forest) dość skrupulatnie odhacza wszystkie najważniejsze punkty z baśni, ale na tym prostym fabularnym szkielecie buduje nową opowieść. I jest to historia pełna, bogata, pełna smakowitych szczegółów. Marillier dopracowuje swoje fabuły na każdym polu i tym razem nie jest inaczej. Naprawdę, jeśli macie ochotę na świetne rozrywkowe fantasy, jeśli lubicie baśnie lub pociągają Was celtyckie klimaty - zabierajcie się za Marillier.
Serce tak białe, Javier Marías
Czytałam kiedyś Jutro, w czas bitwy, o mnie myśl i Serce tak białe jeszcze mocniej przekonało mnie, że Marías jest świetny. Nie czyta się go łatwo, jego zdania zdają się nie mieć końca, liczne dygresje odciągają od głównego nurtu fabuły, na rozwiązania i wyjaśnienia trzeba czekać (zdawałoby się) w nieskończoność. A jest co wyjaśniać, bo już na samym początku dowiadujemy się, że ojciec głównego bohatera jest potrójnym wdowcem, a jego druga żona popełniła samobójstwo zaraz po podróży poślubnej. A że bohater właśnie się żeni, to te sprawy zaczynają go zajmować i dziwnie niepokoić… Serce tak białe to świetna, wielowarstwowa powieść. Marías pisze wprost rewelacyjnie i przez tę jego niełatwą prozę naprawdę warto się przedrzeć.
Dziewczyny, Emma Cline
Emma Cline pisze ładnym, literackim językiem i potrafi nim stworzyć specyficzną atmosferę. Ale mam wrażenie, że zupełnie nie wykorzystuje potencjału swojego materiału. Fabuła powieści wyraźnie nawiązuje do działalności sekty Charlesa Mansona i popełnionych przez nią zabójstw (imiona i szczegóły historii są zmienione, ale podobieństwo jest oczywiste). Cline skupia się na młodych dziewczynach, które uczestniczyły w tych morderstwach. Temat jest ciekawy i ma w sobie duży dramatyczny potencjał. Tymczasem powieści zupełnie brakuje napięcia, fabuła kuleje i nie jest w stanie tak naprawdę zainteresować. Chciałabym też trochę lepiej poznać bohaterki, mam wrażenie, że niektóre kluczowe postacie zostały bardzo niechlujnie nakreślone. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to taka wydmuszka, że za poetyckim językiem i dobrym pomysłem nie kryje się nic więcej. Emma Cline na pewno ma i ambicje, i możliwości, ale Dziewczyny to niestety bardzo przeciętna powieść.
I jeszcze, krócej:
Moja walka. Księga 2, Karl Ove Knausgaard
Podobnie jak przy pierwszym tomie - Knausgaard czasem jednak przynudza, ale czasem jest absolutnie genialny w opisywaniu codzienności, w zamienianiu życia na literaturę. Będę czytać dalej.
Guguły, Wioletta Grzegorzewska
Króciutkie, połączone tematycznie opowiadania o dorastaniu na polskiej wsi w czasach PRL-u. Nieźle napisane, momentami zabawne. Dobre, nie wiem, czy bardzo dobre. No tak, i nominacja do International Booker Prize.
W marcu na blogu:
ultramaryna