Na skróty. Grudzień 2018
Niedziela wieczorem, płaczę nad kończącym się weekendem. Tyle do roboty. Grudzień to był piękny miesiąc ze Świętami i wolnym. Styczeń to miesiąc z sesją. Ugh.
Magia wskrzesza, Ilona Andrews
Już szósty tom tasiemca jakim jest seria o Kate Daniels. To urban fantasy, dużo tu stworów powyciąganych z najróżniejszych mitologii i dużo humoru. Tym razem, uwaga, odmiana, wyjeżdżamy z Atlanty. I to do Gruzji, w poszukiwaniu antidotum na Lyc-V. To są lekkie, zabawne książki, przy których można się dobrze bawić. Koniec, kropka. Nie nawiązałam w sumie jakiejś większej więzi emocjonalnej z bohaterami, nie czytam ich z wielkim przejęciem. Ale wsuwa się je znakomicie. Nie mam jakiegoś parcia na kontynuację, ale jeśli Fabryka Słów wyda kolejną część, to pewnie przeczytam.
Sea Witch, Sarah Henning
Przeczytałam w tym miesiącu aż trzy retellingi Małej syrenki, ale pozostałe dwa - Monstrous Beauty i Mermaid - wydały mi się jednak dość przeciętne, będę o nich pisać tylko w tekście o baśni. Sea Witch podobała mi się z nich zdecydowanie najbardziej. Może dlatego, że Sarah Henning świetnie sobie radzi z baśniowym materiałem - rozgrywa większość motywów z Małej syrenki (tak, że czujemy, że niemal krok po kroku idziemy za fabułą oryginalnej baśni), a równocześnie udaje jej się to tak sprytnie wykręcić, że… naprawdę nie wiemy, co będzie dalej. Trudno nam do końca wyczuć, kto ma jakie motywy i zamiary, kto odegra jaką rolę… To młodzieżowe fantasy, jasne, wykorzystuje wiele schematów, ale niektórych udaje się też tutaj uniknąć. Wciągnęłam się, przeżywałam, a na końcu nawet wypłakałam trochę łez.
Widziałam całkiem sporo opinii, że Sea Witch jest nudna, że się długo rozkręca, nic się nie dzieje… Ja tam nie wiem, wciągnęłam się dość szybko, a tempo akcji było według mnie nieźle rozłożone. Nic tu nudnego nie znalazłam, nic. Nie wierzcie tamtym ;)
Rzeczy, których nie wyrzuciłem, Marcin Wicha
Świetnie napisane wspomnienia o matce. Podoba mi się forma, lapidarność tej książki. Myśli, wspomnienia, anegdoty. Nie ma tu żadnych zbędnych słów. Dużo o matce, o rodzinie. O książkach. O śmierci i o rzeczach, które po niej zostają. Subtelnie, zajmująco. Długo nie byłam przekonana, bo Jak przestałem kochać design Wichy nie podobało mi się specjalnie, ale Rzeczy, których nie wyzruciłem to naprawdę dobra książka. A jaka krótka, raz, dwa i ostatni zdobywca Nike przeczytany ;) Warto samemu się przekonać.
POZOSTAŁE GRUDNIOWE KSIĄŻKI:
Monstressa: Krew - wciąż pięknie narysowane, wciąż robi wrażenie rozmachem, ale… wciąż trochę zbyt zawiłe?
Mermaid, Carolyn Turgeon i Monstrous Beauty Elizabeth Fama - dwa niezłe, choć dość przeciętne retellingi Małej syrenki, mam zamiar napisać tekst w ramach Misji retelling.
Wieża jaskółki, Andrzej Sapkowski - ciąg dalszy rereadingu Wiedźmina (może napiszę jakiś tekst, jak skończę?).
W GRUDNIU NA BLOGU:
Geekerella, Ashley Poston
Mój książkowy rok 2018
ultramaryna