Na skróty. Styczeń 2016
W styczniu jakoś udawało mi się znaleźć czas na czytanie, natomiast zupełnie zaniedbałam bloga. Zatem dzisiaj nadrabiam zaległości - krótko o sześciu książkach.
Kasacja, Zaginięcie i Ekspozycja, Remigiusz Mróz
Tak naprawdę Ekspozycji nie skończyłam, odsłuchałam jakoś tak 2/3. Ale trudno mi teraz pisać o Kasacji i Zaginięciu bez wspominania o Ekspozycji. Potrzebowałam lekkich i wciągających audiobooków w tym miesiącu - Kasacja i Zaginięcie okazały się świetnym wyborem, bo naprawdę pomogły mi przetrwać wiele godzin grzebania w nudnym i żmudnym, ale niewymagającym za bardzo myślenia projekcie na studia. Wartka akcja, barwni bohaterowie, trochę humoru - tego właśnie potrzebowałam. Polubiłam i Chyłkę, i Zordona, nawet trochę mi było smutno, gdy skończyłam Zaginięcie i nie mogłam od razu przejść do Rewizji, która ma wyjść chyba jakoś w marcu. No nic, siłą rozpędu zabrałam się za Ekspozycję. I to był duży błąd. Ekspozycja jest tak bzdurna, nieprawdopodobna i irytująca, że miałam ochotę rwać włosy z głowy. Znowu mamy parę bohaterów - ale tym razem Forst mnie głównie denerwował, a Olga Szrebska była do bólu bezbarwna. W ogóle czytając trzecią książkę Mroza z rzędu, widzę powtarzające się schematy, które na dłuższą metę po prostu męczą. Ekspozycja to niby coś innego, a jednak mam wrażenie, że Mróz cały czas bawi się tymi samymi klockami i tym razem wychodzi mu niestety znacznie gorzej. No i tej trzeciej książce udało się zniechęcić mnie do Kasacji i Zaginięcia, które może nigdy idealne nie były, ale wcześniej miałam dla nich sporo sympatii. A teraz to już nie wiem. Nie wiem nawet, czy słuchać dalej tej nieszczęsnej Ekspozycji (tym bardziej, że projekt już skończyłam :D)…
Ogólnie? Zbyt wiele tu nielogiczności, intryga bywa naciągana, wszystko jest trochę niedoszlifowane (co może jest konsekwencją pisania książek w takim tempie…). Myślę, że to właściwie nie są dobre powieści, ale potrafią być tak wciągające, że dobrze te swoje wady maskują.
A ja chyba właśnie napisałam bardzo niepopularną opinię, ha.
Księga dziwnych nowych rzeczy, Michel Faber
Źle mi się pisze o takich książkach - o tych, które obejmują sobą tak wiele tematów, że wiem, wiem na pewno, że i tak nie uda mi się oddać tego wszystkiego. Peter jest pastorem i jedzie z misją na obcą planetę, Oazę. Ma głosić słowo boże wśród tubylców. Tak, dokładnie, wśród “kosmitów”, którzy zresztą okazują się wyjątkowo chętni do poznania Jezusa (!). Peter coraz bardziej wciąga się w swoją pracę, ale jest i druga strona tego medalu. Na Ziemi zostawił Beę, swoją ukochaną żonę. Odległość i utrudniona komunikacja sprawiają, że para powoli się od siebie oddala… Księga dziwnych nowych rzeczy ma oryginalny, intrygujący koncept i może się wydawać, że gatunkowo to science fiction, ale to po prostu książka o nas, o ludziach. Dostajemy nie tylko piękną historię małżeństwa, ale i rozprawę o wierze i religii. Faber dotyka kwestii porozumienia językowego, opowiada o ludzkich wyborach, zastanawia się, jaką drogą podąża nasz świat. A pisze o tym wszystkim pięknie i mądrze.
Piąta fala, Rick Yancey
Tutaj z kolei kosmici atakują. I to tak skutecznie, że ludzkość już praktycznie wyginęła, a jakieś niedobitki starają się przetrwać kolejną, piątą i najbardziej zaskakującą, falę ataku. W tym świecie Cassie stara się nie tylko przeżyć, ale też odnaleźć młodszego brata. Niby przyzwoita powieść, ale jakoś tak po prostu nijaka. Podobało mi się całkiem fajne wykorzystanie kilku perspektyw, podobało mi się mylenie tropów - to że dość długo rozgryzamy, o co w tym tak naprawdę chodzi, kto jest kosmitą, a kto nie. Ale prawda jest taka, że nie za bardzo mnie to wszystko interesowało. Ani bohaterowie, ani kosmici, ani ta postapokaliptyczna wizja, ani trochę stereotypowy wątek romantyczny - nic mnie tu jakoś nie przekonało. W sumie nudy.
Wszystkie wojny Lary, Wojciech Jagielski
Jagielski pisze Wszystkie wojny Lary tak, jakby opowiadał baśń, smutną baśń. Czyta się tę książkę nie jak non-fiction, raczej jak literaturę piękną, a Lara staje się bohaterką, której się dopinguje, którą się wspiera. Równocześnie jest to reportaż tak ważny i tak aktualny, że wydaje się teraz niemal lekturą obowiązkową. To historia kobiety, która za wszelką cenę chce uchronić swoich synów od śmierci na “świętej wojnie”. Wszystkie wojny Lary są o zderzeniu islamu z Europą, o tym, jak rodzi się fanatyzm, o dwóch wojnach - czeczeńskiej i syryjskiej. Ale Jagielski opowiada nie tyle o ścierających się politycznych siłach, co o ludzkich tęsknotach, matczynej miłości, cierpieniach wywołanych okrucieństwami wojny. Naprawdę świetny reportaż.
Porwana pieśniarka, Danielle L Jensen
Przeurocze, baśniowe fantasy. Cecile zostaje porwana i trafia do uwięzionego pod górą miasta trolli. Okazuje się, że została tam ściągnięta, by spełniła się przepowiednia, według której trolle zostaną wyzwolone spod okrutnej klątwy, gdy córka słońca złączy się z księciem nocy… No i Cecile zostaje czym prędzej wydana za mąż za następcę tronu trolli… Dziewczyna najpierw myśli tylko o ucieczce, ale wkrótce przestanie myśleć, bo wplącze się w dworskie intrygi, a mieszkańcy Trollus przestaną być jej obojętni. Porwana pieśniarka jest lekka i zabawna, ma pełno uroku, a uwięzione w górze miasto trolli jest niezwykłe i magiczne. Mnóstwo radości i sama przyjemność czytania.
POZOSTAŁE STYCZNIOWE KSIĄŻKI:
The Wrath and the Dawn, Renee Ahdieh
----------------
ultramaryna