Na skróty. Marzec 2019
Napisałam w marcu aż trzy posty na blogu, co jak na mnie nie wyjątkowo dobrym wynikiem. Zaczynam podejrzewać, że sabotuję w ten sposób moją magisterkę, znajdując sobie po prostu coś innego do pisania… Jeśli tak jest i nic się nie zmieni, to możecie się spodziewać, że w następnych miesiącach będę tu wyjątkowo aktywna :D
Pozłacane wilki, Roshani Chokshi
Opis brzmi dla mnie, jak coś, co mogłabym przytulić do serca. Widzicie - XIX wiek, Paryż, ale wszystko tu jest takie… bardziej magiczne. Są tu ludzie, którzy potrafią formować materię i tajne organizacje chroniące potężnych artefaktów. I w tym wszystkim jest nasza grupa bohaterów, którzy, w skrócie, próbują taki artefakt zdobyć. Gdzieniegdzie znajdziecie porównania do Szóstki wron, a to oczywiście bardzo mnie zachęca… No i… nie jestem pewna, w czym do końca rzecz, ale nie bardzo wierzyłam w to wszystko. Bohaterowie wydawali mi się raczej przerysowani niż barwni, fabuła przekombinowana. Wiele osób powie Wam, że Chokshi bardzo ładnie pisze, ale tego też nie czułam, dialogi były nieco nienaturalne, w opisach, mam wrażenie, dostawałam nie te szczegóły, które byłyby mi potrzebne i przez to jakoś trudno było mi się skupić na tej przecież lekkiej książce. Mam wrażenie, jakby zamysł był dobry, to wszystko w teorii wciąż świetnie brzmi, a jednak w praktyce jakoś nie wychodzi. Szkoda. Nie oceniam Pozłacanych wilków źle, nie. Ale miałam duże oczekiwania i dla mnie to jednak jest rozczarowanie.
Taki bonus: wśród BARDZO różnorodnej grupy głównych bohaterów mamy też Zofię, polską Żydówkę, genialny umysł, gdzieś na spektrum autyzmu.
The Kiss Quotient (Więcej niż pocałunek), Helen Hoang
Moja porażka z zeszłego miesiąca, jak widać, nie powstrzymała mnie przed dalszym eksperymentowaniem z romansem. I z tego eksperymentu jestem akurat naprawdę zadowolona. Po pierwsze podoba mi się, że główna bohaterka ma zespół Aspergera (podobnie jak autorka) - to bardzo ciekawa perspektywa. Stella uznaje, że kontakty z mężczyznami i seks wychodzą jej fatalnie. Jak do wszystkiego w życiu, podchodzi do sprawy zadaniowo i postanawia się nauczyć - wynajmując specjalistę, mężczyznę do towarzystwa. Zawiązanie akcji wydaje mi się dość oryginalne, a i, przyznacie, nieśmiała Stella z Aspergerem i… męska prostytutka to nie jest szczególnie oczywista para. Potem, mam wrażenie, okazuje się jednak, że fabuła dość ochoczo korzysta z różnych romansowych schematów… Czy to problem? Nieduży, bo w sumie nie spodziewałam się więcej po tej książce. Jest wciągająca i urocza, Stella jest świetną bohaterką, a zresztą już sam wybór dziewczyny z Aspergerem na protagonistkę romansu jest godny uwagi.
Bardzo miło będę wspominać. Powinni z tego zrobić film. Mogłaby wyjść bardzo dobra komedia romantyczna.
Po polsku podobno 5 czerwca. Wydaje Muza.
99 Percent Mine, Sally Thorne
Dobra, nie oszukujmy się. Dwa miesiące temu czytałam The Hating Game (po polsku pod “rewelacyjnym” tytułem Wredne igraszki) i to The Hating Game lubię naj-bar-dziej. Druga książka autorki (wydana całkiem niedawno) zbiera gorsze oceny, więc nie byłam pewna, czy czytać, ale w końcu dałam jej szansę. To przyjemna, leciutka jak piórko powieść, ale troszkę nijaka, troszkę przeciągnięta nie tam, gdzie trzeba? Fabuła zdawała się może trochę chaotyczna i nie do końca przemyślana… Nie wiem, spędziłam z tą książką całkiem przyjemnie czas, ale no… The Hating Game to nie jest ;)
A Curse So Dark and Lonely, Brigid Kemmerer
Harper prosto z ulicy Waszyngtonu zostaje ściągnięta do magicznego, zaklętego zamku… Zamkiem rządzi samotny książę (wiecie, czasem zamienia się w bestię…), jego jedynym towarzyszem jest kapitan straży (starym dobrym zwyczajem #teamkapitanstraży). Widzicie do czego to zmierza? A Curse So Dark and Lonely to bardzo zgrabny, udany retelling Pięknej i Bestii. Autorka fajnie łączy nasz świat z rzeczywistością fantasy, sprytnie wykorzystuje fabułę baśni, by stworzyć własną ciekawą historię. Jest magicznie i ekscytująco. Udają się przede wszystkim bohaterowie, a końcówka zostawia z ochotą na więcej.
Także wiecie… jeśli martwi Was, że Sarah J. Maas ostatnio jakoś wolniej pisze, to jak najbardziej polecam :P I nie tylko wtedy. Bardzo fajna młodzieżowa seria fantasy się zapowiada.
Śpiewajcie, z prochów, śpiewajcie, Jasmyn Ward
Bardzo przejmujący obraz dysfunkcyjnej rodziny z amerykańskiego południa. Matka Jojo nie za bardzo przejmuje się wychowaniem jego ani jego młodszej siostry, ojciec siedzi w więzieniu. Dlatego rodzeństwem zajmują się raczej dziadkowie, a i między siostrą i bratem wytwarza się bardzo mocna więź. Jasmyn Ward świetnie sobie radzi z ukazaniem zagmatwanych nieoczywistych relacji rodzinnych, z przedstawianiem skomplikowanych wzajemnych uczuć. Ale w Śpiewajcie, z prochów, śpiewajcie wkrada się też realizm magiczny, martwi przemawiają tu razem z żywymi… Naprawdę poruszające i prawdziwe.
Świetna proza.
W MARCU NA BLOGU:
ultramaryna