Na skróty. Lipiec 2020
Już nawet nie będę pisać o tym, jak jestem spóźniona z podsumowaniem. Dziewięć książek w lipcu, znów miałam niezły czytelniczo miesiąc. W wyzwaniu na Goodreads jestem do przodu o 12 książek, nie wiem, kiedy ostatnio było tak dobrze. W sierpniu na razie idzie gorzej, ale przede mną jeszcze urlop… 😎
Dziesięć tysięcy drzwi, Alix. E. Harrow
Alix E. Harrow w swojej debiutanckiej powieści pokazuje duży talent do opowiadania i niezwykłą wyobraźnię. Dziesięć tysięcy drzwi to takie fantasy “portalowe” - Jak możecie się domyślić po tytule, tym razem nie mamy jednak do czynienia z pojedynczą Narnią, a z całą mnogością przedziwnych światów. Harrow bardzo dobrze pisze i jeśli sam początek jest trochę powolny, to potem akcja się rozkręca, książka wciąga i wywołuje prawdziwe emocje. I jest też Dziesięć tysięcy drzwi taką piękną pochwałą zmiany, różnorodności i podróży. Śliczna, mądra książka.
Zaginieni z Księżycowa, Christelle Dabos
To jest taka cudowna seria! Prawdziwa uczta dla wyobraźni, palce lizać! Nie ma wątpliwości, że Lustrzanna gatunkowo przynależy do młodzieżowej fantastyki, do YA. Ale jest to fantastyka wyrosła na innym gruncie (też bardziej dosłownie - na francuskim) niż większość popularnych w ostatnich latach serii tego typu. Jeśli więc po przeczytaniu wystarczająco dużej liczby młodzieżówek fantasy może mieć się wrażenie, że większość z nich powstaje z tego samego szablonu… to Lustrzanna (choć przecież nie odbiega od nich aż tak daleko), zdaje się jednak czymś innym i znacznie świeższym. Bohaterowie są barwni i cudowni, świat oryginalny, pomysłowy, pełen cudów i dziwów. Moja siostra stwierdziła, że przypomina jej to trochę filmy Miyazakiego. I coś w tym jest (poza latającymi zamkami-miastami), na pewno jest w tym podobna magia, podobny urok. Lustrzanna i Miyazaki wzbudzają we mnie ten sam rodzaj dziecięcego zachwytu. To już druga część, więc nie będę zbyt wiele pisać o fabule, ale mnie Zaginieni z Księżycowa podobali się nawet bardziej niż pierwszy tom. Czekam niecierpliwie na trzeci.
Dendryty, Kallia Papadaki
Bardzo dobrze napisana historia greckich imigrantów w USA. Akcja rozgrywa się dwóch planach czasowych - w latach 20. i 70., a jej miejscem jest Camden w New Jersey. Camden przez lata mocno podupadło - był czas, gdy świetnie się rozwijało, ale już od dawna ludzie z niego uciekają, jest jednym z najuboższych miast w Stanach. No i Dendryty są trochę taką opowieścią o upadku tego amerykańskiego snu, o ludziach, którzy przybywają do USA pełni nadziei na lepsze życie, a kilkadziesiąt lat później ich dzieci zastanawiają się, czy nie lepiej jednak wrócić do kraju rodziców, bo w Stanach mają coraz gorsze perspektywy. Ale Kallia Papadaki nie tylko o ekonomicznych bolączkach pisze, jest dobrą obserwatorką rzeczywistości, tworzy pełnowymiarowych bohaterów, o których mądrze pisze. Narracja jest ciekawa, fragmentaryczna, rozgałęziająca się na coraz to nowe opowieści. Dobra rzecz.
Grecja w ramach Czytam Europę
(Nie)zdobyta (tom pierwszy i drugi), Melissa Darwood
Oh my. To była prawdziwa górska katastrofa. Okładka mnie porządnie odstraszała (bo krzyczy “romans!”, a ja mogę czytać romanse, jeśli są opakowane mniej ostentacyjnie, taka z mnie hipokrytka :P), ale… to górski romans. To musiało mnie przekonać. Dużo humoru tutaj wynika z powtarzających się wpadek głównej bohaterki. To może być znośne tylko do pewnego momentu. Ale jeśli bohaterka notorycznie robi z siebie kompletną idiotkę, to zamiast rozbawienia czuje się tylko zażenowanie. Julka bywa potwornie irytująca i nieogarnięta. Jak na mój gust wykazuje też jakieś niezdrowe zainteresowanie fekaliami. Poziom żartów jest momentami naprawdę żenujący. Poza tym historia zdaje się trochę sztucznie podzielona na dwie części, bo pierwsza wygląda bardziej na wprowadzenie i w sumie niewiele się w niej dzieje (zresztą nawet nie ma w niej gór, oszukano mnie!). Zakończenie może zaskoczyć i, tak “historycznie” nie jest zupełnie od czapy, ale i tak… jest durnie przedramatyzowane. Mogę powiedzieć tylko tyle dobrego: dynamika głównych bohaterów jest spoko i książka wciąga w taki niezdrowy sposób. Niezdrowy, bo wiedziałam, że pierwsza część była bardzo zła, a i tak od razu przeczytałam drugą. Druga była zdecydowanie lepsza (więcej gór, więcej się dzieje, Julka się trochę ogarnia). Wciąż zła.
A przeczytałam też: Wide Sargasso Sea i Moją Jane Eyre (jak się w końcu zbiorę, to będzie tekst o Jane Eyre!), Płuczki i Cyfrodziewczyny.
ultramaryna