Na skróty. Sierpień 2019

3 minuty czytania

Dzień dobry, dzień dobry, dzisiaj głównie moje plażowo-autokarowo-pociągowe lektury. Tematyka zróżnicowana, ale wszystkie lekkie, chyba tak przystało na wakacyjne czytanie ;)

Żmijowisko, Wojciech Chmielarz

Ja się tak średnio lubię z kryminałami. Szczególnie z takimi „klasycznymi” – takimi, w których chodzi głównie o to, by czytelnika zaskoczyło, kto jest zabójcą. Mam wrażenie, że po przeczytaniu wystarczającej liczby kryminałów, zabawa nie jest już taka dobra – nawet, jeśli nie odgadnę tożsamości mordercy, to jestem gotowa na to, że autor chce mnie zaskoczyć… w związku z tym biorę pod uwagę prawie wszystkich i rzadko finał mnie szokuje. Oczekuję, że autor będzie chciał mnie przechytrzyć i dlatego prawie nigdy nie czuję się w pełni przechytrzona. Żeby tożsamość zabójcy nie była aż tak ważna, trzeba zrobić coś więcej. A to umiejscowić akcję w ciekawym miejscu (i przykładać wagę do tej scenerii), a to naprawdę dobrze napisać bohaterów, a to z kryminalną konwencją jakoś pograć… A tymczasem Żmijowisko wydaje się takie… poprawne. Nie ma tu czegoś „więcej”. Jest zwykły, przeciętny kryminał, niewyróżniający się język, w tle współczesna Polska… Powieść ma niezłe zakończenie, które faktycznie zaskoczyło mnie przez chwilkę (bo przecież autor sprytnie zdołał mnie zmylić już pod koniec!), ale to wszystko, co oferuje. Nie wiem, to czytadło - przeciętne, pewnie nie złe, ale nie w moim guście.

Współlokatorzy, Beth O’Leary

Nie wiem, czy ktoś naprawdę decyduje się na taki wynajem mieszkania – wyobraź sobie, godzisz się, że całość jest dla Ciebie, ale tylko przez połowę doby. Przez drugą połowę w tej samej kuchni gotuje ktoś inny, ktoś inny też śpi w tym samym łóżku… Na taki układ idą Tiffy i Leon, w dodatku umawiają się, że nigdy się nie spotkają. Nieważne, zawieśmy niewiarę, to w końcu lekka komedia romantyczna, nie literatura faktu, a wymyślenie nieogranego sposobu na spotkanie jego i jej w tym gatunku pewnie nie jest proste. No, przyznaję, mam w tym roku fazę na takie feel good powieści, a Współlokatorzy to wdzięczna, zabawna książka z sympatycznymi bohaterami.

TOPR. Żeby inni mogli przeżyć, Beata Sabała-Zielińska

Byłabym trochę zdziwiona, gdyby okazało się, że ta książka nie rozchodzi się teraz jak ciepłe bułeczki. To bardzo interesujący reportaż, który przedstawia historię TOPR-u, jego funkcjonowanie (działanie po zgłoszeniu wypadku, proces rekrutacji, finansowanie, itd.), a także, oczywiście, historie wielu akcji. Te, nie oszukujmy się, były najciekawsze, ale i warto było zobaczyć TOPR „od kulis”. Jeśli miałabym coś zarzucić to może, że jest to taka książka-laurka. TOPR jest wychwalany pod niebiosa, a nie wierzę, że w organizacji działającej od dawna nie było nigdy żadnych poważnych konfliktów czy problemów, żadnych zaniedbań (jedynym zarzutem jest wspomniany chyba w ostatnim rozdziale, dotyczącym kobiet w TOPR-ze, szowinizm). Ale no dobrze, ja też wierzę, że TOPR-owi należy się mnóstwo pochwał, a wśród jego członków nie brakuje bohaterów, więc wybaczam.

Cinder i Ella, Kelly Oram

Ha, ja już czytałam tę książkę. Tylko wtedy nazywała się Geekerella, miała później premierę i była słabsza (ups, pani autorko Geekerelli).

Serio, podobieństw jest tu tyle, że trudno mi uwierzyć, że to przypadek. A jeśli to przypadek, to dziwne, że ktoś w pewnym momencie w trakcie tworzenia książki nie powiedział Ashley Poston od Geekerelli: „a wiesz, że dwa, trzy lata temu wyszła identyczna powieść?”. W każdym razie bohaterką jest Ella, która prowadzi bloga książkowego (ha!) i jest wielką fanką jednej serii fantasy – pierwszy tom ma zresztą ma zostać właśnie zekranizowany (w roli głównej idol nastolatek…). Ella ma internetowego przyjaciela, który też jest fanem tej serii. Właśnie z nim pisze, gdy w samochód, którym jedzie Ella z mamą, uderza tir. Mama dziewczyny ginie, Ella jest w ciężkim stanie, ze szpitala wychodzi dopiero po wielu miesiącach, kuleje, a połowa jej ciała jest poparzona. Zamieszkuje z ojcem i jego rodziną. Cinder i Ella to oczywiście leciutka, romantyczna powieść, ale motywacje bohaterów są wiarygodne, a relacje między nimi całkiem przyzwoicie nakreślone. Wybaczcie, ale nie potrafię uciec od odwołań do GeekerelliCinder i Ella wydaje się jednak bardziej autentyczna, dla bohaterki ma się więcej sympatii, a i ma się poczucie, że ona naprawdę jest tym nieszczęśliwym Kopciuszkiem, w Geekerelli jest to znacznie bardziej pretekstowe. Wątek romantyczny też jest według mnie lepiej napisany. Nic specjalnego, ale to była przyjemna wakacyjna lektura. I jeśli macie wybierać między tymi dwoma książkami – bierzcie Cinder i Ellę.

Pozostałe sierpniowe książki:

Helter Skelter. Prawdziwa historia morderstw, które wstrząsnęły Hollywood, Vincent Bugliosi, Curt Gentry – tekst w pisaniu!

The Hob’s Bargain – prawdopodobnie będę jeszcze znowu pisać o retellingach Pięknej i Bestii. Ale ogólnie… nuuudy.

W sierpniu na blogu też:

Fantastyczna zgadywanka. Rozpoznaj literackie smoki

ultramaryna