Na skróty. Sierpień 2017

3 minuty czytania

Miałam w sierpniu zastój - czytelniczy i blogowy. Poza tym sporo podróżowałam. No i chyba pierwszy raz zdarzyło mi się, żebym nie zrobiła podsumowania miesiąca. Nie było więc lipcowego na skróty. Ale sierpniowe jest, proszę bardzo!

Wildwood Dancing, Juliet Marillier

Juliet Marillier to moje tegoroczne odkrycie. Już nawet myślałam, że pora odpocząć, że może trochę przedobrzyłam (Wildwood Dancing to chyba jej ósma książka, którą czytam w tym roku), ale zaczynam i okazuje się, że wcale nie, bo ja po prostu uwielbiam jej historie, w jej światach czuję się jak w domu. Wildwood Dancing jest osadzone w bliżej nieokreślonym czasie w Rumunii, nawiązuje do rumuńskiego folkloru i klasycznych baśni. Głównie do Dwunastu tańczących księżniczek lub Stańcowanych pantofelków, ale też do jeszcze jednej baśni, o czym zazwyczaj nikt nie pisze (więc może i ja nie będę), pewnie w obawie przed spoilerami (i tak szybko się domyślicie). Historia jest urocza, wciągająca, momentami zabawna, momentami wzruszająca. Jest oczywiście dużo magii, folkloru, jest wspaniały baśniowy klimat. Marillier po prostu umie tak cudnie opowiadać!

Czterdzieści i cztery, Krzysztof Piskorski

Czterdzieści i cztery zdobyło właśnie Zajdla. Czy słusznie, nie wiem. Z nominowanych książek czytałam jeszcze tylko Idź i czekaj mrozów. I tyle mogę powiedzieć - Czterdzieści i cztery jest według mnie na pewno lepsze. Wciąż jestem zachwycona niektórymi pomysłami i ogólną koncepcją. Przyznam, że nie czytałam zbyt wiele steampunku, być może oryginalne wydawały mi się porządnie już ograne w gatunku schematy… Niemniej cieszy mnie strasznie ten “polski” steampunk, odwołania do polskiego romantyzmu, pojawienia się Słowackiego, Mickiewicza, a także kilku innych postaci (jak choćby Byrona czy Ady Lovelace). Cieszyło mnie wpisanie tego wszystkiego w rzeczywistość, w której alternatywne światy nakładają się na siebie, w której istnieje mnogość Europ. Cieszyły mnie przepisane romantyczne dzieła, cieszyła gadająca głowa lorda Mitchella, cieszyła alternatywna wersja historii, cieszyły bitwy powietrzne nad Krakowem. Czterdzieści i cztery to bardzo dobrze skonstruowana powieść, wciągająca, a do tego pełna dobrych pomysłów i fajnych smaczków literackich i historycznych. Jeśli coś nie do końca grało, to bohaterowie. A przede wszystkim nasza główna bohaterka Eliza, która nie ma zbyt wielu cech charakteru, ale jest we wszystkim świetna (piękna, inteligentna, dobrze walczy i strzela, pisze wiersze, etcetera, etcetera).
Mimo wszystko - jestem zdecydowanie na tak, fajna, fajna powieść.

And I Darken, Kiersten White

And I Darken to jedna z takich książek, o których bardzo trudno napisać mi opinię. Uważam, że to naprawdę dobra powieść, ale nie ukrywajmy, przez długi czas nie bardzo obchodziło mnie, co się w niej dzieje. Czytałam ją więc ponad miesiąc (z przerwą na inne książki). A jednak zdaje mi się, że na tle literatury młodzieżowej to coś zaskakująco wręcz dobrego. Powieść opowiada o Władzie Palowniku (pierwowzorze Drakuli), z tym że Wład to tutaj Lada, dziewczyna. Niezależna, brutalna dziewczyna, która, jeśli będzie trzeba, zębami i pazurami wydrze sobie prawo do podążania własną drogą. Lada jest bardzo bezwzględna, zdecydowanie ma problemy z agresją, z okazywaniem uczuć. Zdarza jej się robić mocno wątpliwe moralnie rzeczy, zdarza jej się nie dbać o ludzi wokół. To jest świetna, złożona postać. Podobnie jak złożonymi postaciami są brat Lady, Radu i Mehmed, syn sułtana (Mehmed Zdobywca, to on trochę później podbija Konstantynopol). Między tą trójką tworzy się trudna, skomplikowana relacja. Czyta się And I Darken prawie jak fantasy, ale to powieść historyczna, chociaż autorka, jak sama przyznaje, dość swobodnie traktuje niektóre fakty. Nie potrafię tego jednak zweryfikować, bo nie wiem zbyt wiele o Władzie Palowniku czy o zdobyciu Konstantynopola. I na razie chyba nie chcę wiedzieć, bo zamierzam czytać dalej i chcę, by ta seria mnie zaskakiwała.

Seria Kwiat paproci (Szeptucha, Noc Kupały, Żerca), Katarzyna Berenika Miszczuk

Połknęłam za jednym zamachem, kończyłam jedną część i zaczynałam następną. W ciągu wakacyjnego zwiedzania zazwyczaj nie udaje mi się dużo przeczytać, a tutaj proszę - sześciodniowy wyjazd i trzy książki. Dobrze, że czytałam na czytniku, w miarę potrzeby dokupywałam sobie kolejne tomy. To już o czymś świadczy - czyta się świetnie. Jasne, jest to trochę nielogiczne, trochę schematyczne… Ale co tam. Naprawdę bardzo dobrze się bawiłam. Koncept współczesnej Polski, w której oddaje się cześć słowiańskim bogom, wypadł jakoś zgrabniej niż się spodziewałam (ta Polska jest wprawdzie zawieszona w takiej geopolitycznej próżni, no ale…). Fajnie i barwnie przedstawione są słowiańskie wierzenia i zwyczaje. Ale tak naprawdę podobało mi się, że te książki są tak uroczo niepoważne. Jasne, są głupiutkie, ale na szczęście nikt nie stara się mi wmawiać, że jest inaczej. Jest to wszystko podane z przymrużeniem oka i naprawdę zabawne. Jestem pewna, że Gosia to bohaterka, która wielu czytelników zirytuje, ale dla mnie była sympatyczna i rozbrajająco śmieszna. Ogółem -fajne guilty pleasure. Pewnie przeczytałabym od razu czwarty tom, ale jeszcze nie ma. No to czekam.

POZOSTAŁE SIERPNIOWE KSIĄŻKI:

Klątwa przeznaczenia, Monika Magoska-Suchar, Sylwia Dubielecka

(czyli moja mocna kandydatka na najgorszą książkę roku)

ultramaryna