Misja retelling. Ośla skórka/Wieloskórka

8 minut czytania

Baśń, o której dzisiaj piszę, jak wiele innych, ma swoją wersję u Perrault i u Grimmów. Dla niepoznaki u Perrault nazywa się Ośla skórka, u Grimmów Wieloskórka. To drobna zmyłka, bo różnic między nimi nie ma więcej niż między dwoma wariantami, dajmy na to, Śpiącej królewny. Znacie tę historię? To ta, w której ojciec chce się ożenić z córką, więc ta ucieka ukryta pod specyficznym okryciem.

Ale tak naprawdę nie tylko u Perrault i Grimmów znajdujemy podobną opowieść, a rodzajów skór może być znacznie więcej. Jest więc kocia (Catskin), niedźwiedzia (The She-Bear), królicza (The Princess That Wore a Rabbit-skin Dress), a czasem jest okrycie z mchu (Mossycoat) lub sitowia (Cap-o’-Rushes). Może Grimmowie złapali się za głowy, słysząc o tylu wersjach i skompilowali je do Wieloskórki? (To nie jest fakt, tak sobie gdybam.)

Nie jest to baśń z panteonu sław, nie może się popularnością równać z Kopciuszkiem czy Czerwonym Kapturkiem, ale wciąż jest chyba nieźle rozpoznawalna. Ostatnio na gali rozdania Cezarów odbył się rozbierany protest przeciwko braku wsparcia dla kultury w trakcie pandemii koronawirusa. Protestująca aktorka zanim się rozebrała miała na sobie zakrwawioną oślą skórkę. To nie był przypadek, chociaż zagraniczne media o tym nawiązaniu do baśni raczej nie wspominały. Ale jestem pewna, że we Francji, ojczyźnie Perrault, było jednak dość oczywiste. Zresztą Francuzi w 1970 nakręcili wysokobudżetowy film z Catherine Denevue w roli głównej, polski tytuł to Księżniczka w oślej skórze.

Wszystko zostaje w rodzinie

Catherine Denevue jako Ośla Skórka we francuskiej adaptacji z 1970 roku. Widziałam ten film kilka lat temu i był dziiiiwny.

Zaczyna się, jak to często w baśniach bywa, od śmierci matki głównej bohaterki. Ale tym razem matka na łożu śmierci każe ojcu przysiąc, że ożeni się powtórnie tylko z kobietą piękniejszą od niej i o równie złotych włosach. Można by wnioskować (Perrault zresztą tak sugeruje), że matka jest bardzo próżna, a ta przysięga ma być sposobem na to, by mąż w rzeczywistości nigdy nie wziął sobie drugiej żony (a przynajmniej na to, by nawet po śmierci wywierać na męża wpływ). Matka tym samym w pewnym sensie, świadomie lub nie, rzuca klątwę na córkę. Bo nie ma innej tak pięknej kobiety, nie ma drugiej z takimi złotymi włosami… poza naszą księżniczką.

Tak, tak, ojciec postanawia ożenić się z córką.

Jeśli pogłębimy relacje, jeśli weźmiemy tę baśń na serio… to może być to dość wstrząsająca opowieść o przemocy seksualnej w rodzinie. No i tak robią autorki obu moich powieściowych retellingów. I w Deerskin Robin McKinley, i w Allerleirauh Chantal Gadoury ojciec nie tylko składa córce oburzającą propozycję małżeństwa, w obu dochodzi do gwałtu. Nie wydaje mi się, żeby był to cyniczny plot device – można gwałt wyczytać między wierszami z treści baśni, dalsze poczynania bohaterki nabierają w tym świetle sensu. Ojciec chce poślubić własną córkę – bez dwóch zdań jest mocno zaburzony. A to, co później robi bohaterka, jak się zachowuje, bardzo wyraźnie wskazuje na przeżytą traumę.

Źli ojcowie, kiepskie wróżki i przedsiębiorcze księżniczki

Gustave Doré

Nasza bohaterka oczywiście musi się jakoś ratować. Ale jak, skoro ojciec (król) ma najwyraźniej władzę absolutną, a ona sama nie zna życia poza pałacem? Czy otoczenie nie widzi, co się dzieje, nie może jakoś odradzić tego ożenku królowi? W baśniach dzieje się wiele okrutnych, szokujących, a często absurdalnie szokujących rzeczy. Ale nawet na tym tle wizja kazirodczego małżeństwa między ojcem a córką jest… mocna. Podobno miało to być powodem tego, że baśń w XIX-wieku straciła na popularności w krajach anglosaskich (źródło: Sur La Lune Fairytales).

W Deerskin dwór uważa, że król oszalał, ale nikt nie potrafi go powstrzymać. W Allerleirauh władca ma sojusznika w swoim doradcy. Skoro i tak jesteśmy już przy retellingach i patrzymy na baśń ze współczesną wrażliwością… to możemy zauważyć smutny wzór znany ze spraw o molestowanie. Często obok tego molestującego jest ktoś, kto przymyka oko, kto godzi się na proceder, a może nawet go w jakiś sposób wspiera. Perrault jeszcze wykorzystuje ten moment, by wbić szpilę tym członkom kleru, którzy naginają zasady moralne, gdy może im to przynieść korzyść:

Kapłan, bardziej pyszny niż pobożny, poświęcił niewinność i cnotę dla zaszczytu, jaki czyniła mu konfidencja wielkiego króla. Umiał też z taką zręcznością wkraść się w królewskie łaski, tak opanować jego myśli, tak wybielić zamierzony występek, aż udało mu się wmówić królowi, iż będzie to wielce pobożnym uczynkiem, jeśli poślubi własną córkę.

Charles Perrault, Ośla Skórka, przeł. Hanna Januszewska

Bohaterka postanawia więc zyskać na czasie i prosi o prezenty, których, jak się jej wydaje, król nie zdobędzie. U Perrault tak podpowiada jej Wróżka Bzów (ewidentnie, jak na wróżkę, jest niezbyt pomocna, nie czaruje i żadna jej rada nie działa). Prosi więc o suknie: barwy pogody i barwy słońca (u Perrault) lub „jedną złotą jak słońce, jedną srebrną jak księżyc i jedną lśniącą jak gwiazdy[1]” (u Grimmów). Król spełnia wszystkie te życzenia. Bohaterka próbuje jeszcze raz. U Grimmów prosi o płaszcz uszyty z tysiąca skór, u Perrault o płaszcz ze skóry tylko jednego zwierzęcia (jak widzicie, to nie jest wege bajka), za to bardzo cennego: złotodajnego osła. Okazuje się, że król dla małżeństwa z córką jest gotów oddać źródło swojego bogactwa.

Gdy nic nie działa, król spełnia wszystkie życzenia, dziewczynie nie zostaje nic innego: trzeba uciekać. Bohaterka zakłada skórę, balowe sukienki pakuje do skorupki orzecha (a tak, czemu nie) i daje nogę.

Ciekawostka: istnieje irlandzka święta, Dymfna, którą według legendy chciał poślubić ojciec. Uciekła i to jest niestety historia bez happy endu – ojciec ją złapał i zabił.

Stressed, depressed, but well dressed

Arthur Rackham

Ośla Skórka trafia do innego królestwa, znajduje pracę jako posługaczka. Żyje w biedzie, ciężko pracuje i cały czas ukrywa się pod dziwną skórą. I tutaj też bardzo dobrze wybrzmiewa to, co napisałam wcześniej – jeśli nawet nie jest to wprost obecne w klasycznych baśniach, to jednak bez problemu można tam wyczytać, że Ośla skórka mierzy się z traumą. Ta skóra może by tu odczytana jako coś, co pozwala bohaterce schować się przed światem, ukryć. Zrasta się z naszą bohaterką, oferuje, może powierzchowne, ale jednak ważne pocieszenie. Nie, nie jest rozwiązaniem – żeby żyć dalej, bohaterka będzie musiała ją, wcześniej czy później, zrzucić. W Deerskin trauma jest głębsza, tak głęboka, że prowadzi do niemal całkowitego wyparcia przez księżniczkę własnej tożsamości. Lissar ukrywa się trochę sama przed sobą. U Grimmów Wieloskórka mówi o sobie: „Nadaję się tylko do tego, żeby ciskano we mnie butami[2]” i chyba widać w tym wyraźnie, że dziewczyna czuje, że rola biednej posługaczki jej pasuje – utraciła poczucie własnej wartości.

To dość typowe dla baśni, że wartość jest mierzona statusem społecznym i bogactwem. Szlachetni i biedni zdobędą uznanie i pieniądze (czasem pod postacią ręki księcia lub księżniczki). Ośla Skórka może stać się na jakiś czas posługaczką, ale prawidła baśni wymagają, by wyszła za księcia i wróciła do swojego królewskiego statusu.

Kopciuszek 2.0

Harry Clarke (1922)

I w pewnym momencie pojawiają się tu motywy, które mogą wydać się dobrze znajome z innej baśni. Bohaterka przebiera się w piękne suknie (te, które otrzymała od ojca i przyniosła ze sobą w skorupce od orzecha), wymyka się na bale, tam poznaje księcia… Nie gubi pantofelka, ale potem kucharz każe jej przygotować dla księcia zupę, a ona do zupy wrzuca pierścionek. Po tym pierścionku książę później będzie szukał wybranki. U Perrault balów nie ma – bohaterka przebiera się w suknię w swojej izdebce, a książę podgląda ją przez dziurkę od klucza (:P). Potem dowiaduje się, że w pokoiku mieszka Wieloskórka, choruje z miłości do nieznajomej dziewczyny i mówi matce, że uleczyć może go tylko przygotowane przez nią ciasto. Tym razem to w nim Ośla Skórka przemyca pierścionek. W przypadku tej baśni nie jest to tylko przedmiot, który ma służyć do identyfikacji, ale też sygnał tajemnej tożsamości dziewczyny, ukryta wiadomość „nie jestem tylko służącą”.

Jedna rzecz, która rzuca się w oczy: bohaterka jest tu znacznie bardziej od Kopciuszka przedsiębiorcza. Kopciuszek jednak jest dość bierny, wszystko mu się tak jakoś mimochodem wydarza. No a Ośla Skórka bierze sprawy w swoje ręce, z premedytacją wrzuca do ciasta/zupy pierścionek. W baśni, szczególnie u Perrault, wygląda to trochę jak przemyślana akcja w celu zdobycia księcia.

Wszakże niektórzy kronikarze zapewniają, że gdy książę zaglądał przez dziurkę od klucza, Ośla Skórka go zauważyła. Wyjrzała przez okieneczko i wiele dała jej do myślenia uroda, młodość i powabna postać księcia.

Charles Perrault, Ośla Skórka, przeł. Hanna Januszewska

I tak, książę będzie szukał tej, na którą pierścionek pasuje. W Deerskin i Allerleirauh bohaterka nie jest tak otwarcie przebiegła, księcia zna wcześniej i to on jej trochę z tej jej traumy pomaga wyjść. W Tale of Skin Emmy Donoghue próba zdobycia serca księcia jak najbardziej jest przemyślana. I może działa, ale tylko wtedy, gdy Ośla Skórka występuje w pięknych sukniach, bo książę nie potrafi (a może nie chce?) dostrzec dziewczyny pod brzydką skórą osła. Bohaterka jest zła, stwierdza, że królewicz nie jest wart starań i szuka własnej drogi.

Bywa i tak.

Retellingi

Deerskin, Robin McKinley

McKinley czytałam Śpiącą królewnę (Spindle’s End), czytałam dwie Piękne i Bestie (Beauty i Rose Daughter), ale myślę, że Deerskin to jej najlepszy retelling. Może dlatego, że baśń sama w sobie jest mniej „zużyta”, ale to jest też po prostu piękna, przejmująca książka. Ach, no i McKinley potrafi pięknie pisać. Poetycka, magiczna, przeszywająca.

Allerleirauh, Chantal Gadoury

Gadoury nie oszczędza swojej bohaterce traumy, a jednak, w porównaniu z Deerskin jest to książka znacznie lżejsza – zarówno pod względem ogólnej atmosfery, jak i stylu. To naprawdę niezły retelling, wszystko tutaj gra fabularnie, a bohaterowie dają się lubić (cóż, ci, których mamy lubić). Trochę niestety blednie w porównaniu z Deerskin, bo one są dość podobne pod kątem fabuły i podejścia do materiału źródłowego, a McKinley jest jednak literacko o oczko wyżej.

Tale of Skin (w tomie Kissing the Witch), Emma Donoghue

Kissing the Witch to bardzo interesujący zbiór opowiadań będących feministycznymi reinterpretacjami baśni. Opowiadania są krótkie, powiązane jak w łańcuszku, sporo w nich oryginalnych pomysłów na przekształcenie tekstu źródłowego.

Skóra z tysiąca bestii (komiks), Stephane Fert

Bardzo kreatywnie wykorzystane są tu motywy baśniowe. Fert wywraca do góry nogami schematy, a także stereotypy powiązane z płciami. Nie brak tu też humoru i metatematycznych mrugnięć do czytelnika. Naprawdę fajny komiks.

[1] Wieloskórka, w: Baśnie braci Grimm cz. 1, J. Grimm, W. Grimm, przeł. E. Pieciul-Karmińska, s. 362.
[2] Tamże.

ultramaryna