Na skróty. Luty 2015

2 minuty czytania

Luty był dość leniwym miesiącem, co jednak wcale nie przełożyło się na więcej przeczytanych książek czy większą aktywność na blogu. Wprost przeciwnie; odnoszę wrażenie, że im więcej mam czasu, tym bardziej później nie wiem, co z nim właściwie zrobiłam. Dzisiaj w lutowych zaległościach trzy książki. Ale trzy dobre książki.

Toast za przodków, Wojciech Górecki

Dobry reportaż zawsze w cenie. A Toast za przodków to klasa sama w sobie. Świetny obraz państw Kaukazu Południowego, o których, przyznam szczerze, do tej pory nie widziałam praktycznie nic. Azerbejdżan, Gruzja i Armenia - każdy z tych krajów ma bardzo długą historię, własną, bogatą kulturę, własny język, Armenia i Gruzja nawet własne alfabety. Nie ma tych państw na większości map Europy, a przecież wielu mieszkańców Zakaukazia czuje się Europejczykami. Innych, przeciwnie, ciągnie w stronę Azji. W dużej mierze na tym opiera się książka - na konflikcie pomiędzy Europą a Azją, między tym, co zachodnie i wschodnie. Wojciech Górecki pisze o państwach Zakaukazia interesująco i z wyczuciem, w ciekawy sposób przybliża nam tamtejszą kulturę oraz tworzy zarys historyczny, konieczny dla zrozumienia niektórych kwestii. A przede wszystkim kreśli przekonujący obraz współczesnych problemów tych państw.

Duch na wyspie, Johan Theorin

Mam słabość do kryminałów Theorina, odkąd pochłonęłam Nocną zamieć. Kwartet olandzki - tak nazywa się seria, której akcja rozgrywa się na szwedzkiej Olandii - ma w sobie coś specjalnego, co pozwala mu wybić się spośród mnóstwa skandynawskich (i nie tylko) kryminałów. Przede wszystkim doskonały mroczny klimat rodem z dobrej opowieści o duchach… Kryminały Theorina rzeczywiście czyta się z dreszczykiem emocji, a nieraz i z nutką prawdziwego strachu. Do tej pory jednak żadna inna część serii nie okazała się tak dobra jak Nocna zamieć (chociaż Zmierzch był blisko), a Smuga krwi i Duch na wyspie zdecydowanie prezentują już trochę niższy poziom. Czegoś jednak im brakuje, a zagadki nie są już aż tak pasjonujące. Ale wciąż jest to świetna rozrywka, a Duch na wyspie na pewno jest porządnym, wciągającym kryminałem. A jeśli ukaże się kolejna książka Theorina, to ja na pewno chętnie ją przeczytam.

Profesor Stoner, John Williams

Wyjątkowo mądra powieść o życiu. John Williams opisuje losy nauczyciela akademickiego, Williama Stonera. Właściwie wszystko w tym życiu można by uznać za porażkę - od małżeństwa, w którym nie ma ani trochę zrozumienia czy miłości, przez konflikt z przełożonym na uczelni, który sprawia, że Stoner jest niedoceniany także w pracy, aż po nieszczęśliwy romans i oddalenie się córki. A przecież w jakiś sposób jest to dobre życie - dobre, bo Stoner jest pogodzony ze światem i z samym sobą. Porażki przyjmuje ze zrozumieniem - w ogóle może “rozumieć” jest tu słowem kluczem. Bo Stoner chyba rozumie świat, po prostu wie, jak żyć. Wie też jak umierać, bo gdy przychodzi i ta chwila, wszystko jest jakby uporządkowane, takie, jak być powinno. Dlatego też jest to piękna książka - napisana przejrzystym językiem i wypełniona inteligntnie napisanymi postaciami. I po prostu prawdziwa.

---------------
Zdjęcie u góry: ginnerobot / Foter / CC BY-SA

ultramaryna