Mroczna wiedza, Naomi Novik
Magiczne szkoły to dość popularny motyw w fantasy*, a jednak wszędzie pojawiają się porównania Mrocznej wiedzy do Harry’ego Pottera. No to jest ta nowa Novik mrocznym Harrym Potterem? Według mnie nie, bo nie jest to pomysł przynależny tylko do książek Rowling, a Scholomance funkcjonuje na swoich, zupełnie innych od Hogwartu, zasadach.
W szkole nie ma żadnych nauczycieli, żadnej obsługi, Scholomance działa sama, uczy sama. Jest jak skomplikowana magiczna maszyneria. Poza tym na każdym kroku na uczniów czyhają straszne złowrogi - potwory, które żywią się magicznymi dzieciakami. Szkołę kończy mniej więcej połowa uczniów, reszta zostaje pożarta. Dlaczego ktokolwiek decyduje się, by do takiego miejsca uczęszczać? Złowrogi są wszędzie, a Scholomance daje właściwie większą szansę przeżycia niż w świat zewnętrzny. Po szkole ludzie z magicznymi zdolnościami skupiają się zazwyczaj w enklawach, magicznych społecznościach, które ułatwiają im przetrwanie.
To tylko 300 stron, a wiele spraw trzeba wytłumaczyć. No i kończy się tak, że bardzo duża część książki to prezentacja świata. Na szczęście Novik umie stworzyć fajny klimat i ma dużo dobrych pomysłów - dlatego te fragmenty absolutnie nie nudzą, a o przedstawionej rzeczywistości i tak chciałoby się wiedzieć więcej. Czy fabuła na tym cierpi? Trochę niestety tak, bo zazwyczaj polega na tym, że El tylko radzi sobie z kolejnym złowrogiem, decyduje, gdzie usiąść na stołówce albo dogaduje Orionowi. I tak w kółko. Trudno powiedzieć, do czego fabuła zmierza i czy jest na nią jakiś konkretny pomysł. Dopiero pod koniec wszystko trochę nabiera jakiegoś kształtu, pojawia się większy problem, który trzeba będzie rozwiązać w klasycznej (choć niezbyt jeszcze spektakularnej, taką pewnie trzeba zarezerwować na finałowy tom) końcowej bitwie. Tylko tak jak mówię: Novik potrafi na tyle skutecznie zaczarować czytelnika kreacją świata i klimatem, że ta lekko kulejąca fabuła może wcale nie przeszkadzać.
El jest bohaterką… trudną. Jest gniewna, negatywnie nastawiona do wszystkich i wszystkiego. W tle jest jakaś mroczna przepowiednia, która pośrednio jest przyczyną wrogości El wobec świata (i świata wobec niej). W praktyce wychodzi z El taka trochę rozwydrzona nastolatka w okresie buntu. Może być irytująca, ale jakoś zdołała (przewrotnie) zyskać moją sympatię. To ona jest narratorką i jej ironiczne, gniewne spojrzenie na świat nadaje całości pewnego, hmm, kolorytu. Ciekawą postacią jest też nasz bohatyr Orion, którego życiowym celem zdaje się być ratowanie wszystkich wokół. Podobała mi się też relacja między El i Orionem, fajnie działa tu to zestawienie przeciwieństw.
Mroczna magia może mieć jakieś problemy, ale bardzo dobrze się przy niej bawiłam, a to chyba najważniejsze w typowo rozrywkowym fantasy. To pierwszy tom zaplanowanej trylogii, Naomi Novik oszczędza nam cliffhangera, ale sprytnie drażni czytelnika ostatnim zdaniem - chciałoby się czytać dalej.
* Pierwsze z brzegu książki (które nie są Harrym Potterem) z magicznymi szkołami: Czarnoksiężnik z Archipelagu, Imię wiatru, Król demon.
Egzemplarz do recenzji otrzymałam od Wydawnictwa Rebis.
ultramaryna