MISJA RETELLING. Królewna Śnieżka opowiedziana na nowo

10 minut czytania

Z Królewną Śnieżką jest troszkę łatwiej. Historia tej baśni nie jest AŻ tak zawiła jak wielu innych, bo “kanoniczna” wersja jest jedna. Wprawdzie podobne historie były opowiadane przez wieki w Europie, Azji Mniejszej i Afryce, ale do literatury Królewnę Śnieżkę wprowadzili bracia Grimm w 1812 roku. Mieli ją usłyszeć od dwóch sióstr - Jeannette i Amalie Hassenpflug z miasta Cassel. Ale w samych Niemczech musiały krążyć bardzo różne wersje tej opowieści, bracia Grimm wspominają je w przypisach do baśni.

No właśnie, zresztą jak to zwykle bywa, “kanoniczna” wersja swoje, a my i tak swoje. Wydawałoby się, że to baśń, którą znamy wszyscy i że skoro spisali ją właśnie sławni bracia Grimm, to znamy wersję braci Grimm. A guzik. Lata przepisywania opowieści do kolejnych książek dla dzieci, lata kręcenia nowych filmów i powszechne wyobrażenie o fabule Królewny Śnieżki z pewnością nie pokrywa się w stu procentach z “oryginalną” wersją. Szczegółów, które najczęściej pomijamy jest mnóstwo. Przykłady? Zupełnie zapomniałam (a kiedyś wiedziałam o tym na pewno), że królowa, zanim spróbowała z jabłkiem, chciała zabić Śnieżkę gorsecikiem i grzebykiem (ale krasnoludki zawsze królewnę ratowały). Książę wcale nie obudził Śnieżki pocałunkiem (ten element fabuły to zapewne wpływ Disneya i inspiracja Śpiącą Królewną), ale zabrał ze sobą szklaną trumnę. Niosący ją służący potknęli się i wtedy jabłko wypadło z ust Śnieżki… O, a królowa na końcu za karę dostaje rozgrzane do czerwoności żelazne pantofle, w których musi tańczyć aż do śmierci…

Niektórzy badacze próbowali doszukiwać się w Królewnie Śnieżce prawdziwej historii, starali się dla Śnieżki i jej macochy znaleźć odpowiadające im postacie historyczne. Coś w tym może być. Szczególnie interesujące wydają się w tym kontekście losy Małgorzaty van Waldeck. Odsyłam Was do Wikipedii, ale zwróćcie uwagę na to, że tamtejszy artykuł jest lekko przekłamany - sugeruje, że to Eckhard Sander napisał Królewnę Śnieżkę. On tylko w 1994 roku powiązał historię Małgorzaty z klasyczną baśnią.

Tradycyjnie niżej analizuję kilka współczesnych retellingów baśni. Na końcu znajdziecie krótkie opisy wszystkich książek ;)

Biała jak śnieg

Tak też może wyglądać Śnieżka. Bo czemu nie? To Winter z Sagi księżycowej Marissy Meyer.
Źródło.

Wygląd to oczywiście bardzo istotna kwestia w Królewnie Śnieżce. Nie tylko dlatego, że nasza królewna ma bardzo określony typ urody (skóra biała jak śnieg, usta czerwone jak krew, włosy czarne jak heban), ale  też dlatego, że to piękno i dążenie do niego zdaje się napędzać królową, a tym samym całą fabułę. Śnieżka jest w końcu, jak wiemy, najpiękniejsza na świecie. W retellingach wypada to różnie -  na przykład Aza z Fairest Gail Carson Levine uznaje się wręcz za potwornie brzydką (ale może po prostu nie do końca przystaje do obowiązujących kanonów urody).
Nie dziwi w sumie, że hasło “biała jak śnieg” sprowokowało do przewrotnego potraktowania. U Marissy Meyer Winter jest rzeczywiście niesamowicie piękna, ale nie do końca pasuje do oryginalnego opisu - w końcu jest czarna. Ale u Meyer to tylko drobna przewrotność, która nie ma właściwie wpływu na fabułę. W innych reinterpretacjach otwarcie podnosi się kwestie rasy. Six-Gun Snow White Catherynne M. Valente to Śnieżka na Dzikim Zachodzie, a główna bohaterka jest córką białego bogacza i Indianki. Nie dziwi więc, że raczej nie jest “biała jak śnieg” - i jej kolor skóry jest jednym z powodów nienawiści macochy. To ona złośliwie przezywa bohaterkę Snow i każe jej kąpać się w zimnym mleku, tak żeby “wybielała”…
Z kolei Boy, Snow, Bird Helen Oyeyemi rozgrywa się w latach 50. i 60. w Stanach Zjednoczonych i kwestie rasowe zdają się właściwie jednym z najważniejszych tematów powieści. Jest jednak odwrotnie niż w Six-Gun Snow White - tutaj to Snow ma skórę jasną, rodzona córka macochy znacznie ciemniejszą i macosze nie jest łatwo się z tym pogodzić…

Lustereczko, powiedz przecie…

Wiecie, że w pierwszej wersji braci Grimm (i w ogóle w wielu dawnych wersjach) czarnym charakterem nie jest wcale macocha, a rodzona matka Śnieżki? Już bracia Grimm w kolejnych wydaniach swojej baśni dokonali tej zmiany; przypuszczam, że postać tak okrutnej matki była trudna do przełknięcia dla dzieci (i ich rodziców).
Królewna Śnieżka zdaje się być przede wszystkim opowieścią o obsesyjnym pragnieniu piękna i związanej z tym ogromnej, niewyobrażalnej zawiści. Okrucieństwo macochy Śnieżki to już obsesja i szaleństwo, nie mówcie, że nie.
W dwóch opowiadaniach, które czytałam, perspektywa zostaje zupełnie odwrócona i okazuje się, że to Śnieżka jest tą złą, że jest jakimś śmiertelnie niebezpiecznym potworem, który zabija i morduje. Królowa stara się chronić siebie i królestwo. Tak jest u Neila Gaimana w opowiadaniu Szkło, śnieg i jabłka, u Andrzeja Sapkowskiego w Mniejszym złu taka możliwość jest zasugerowana, ale nie dowiadujemy się, jak było naprawdę.
Poza Boy, Snow, Bird (gdzie bohaterowie, w tym “królowa” to złożone postacie i trudno mówić o czarno-białym podziale) oraz Fairest Gail Carson Levine (gdzie królowa jest może samolubna i głupiutka, ale raczej nie zła) moje retellingi pozostawiają macochę Śnieżki w roli czarnego charakteru. W Sadze księżycowej, Six-Gun Snow White i Stitching Snow R.C. Lewis królowe są niegodziwe i potwornie niebezpieczne, manipulują i posługują się taką lub inną “magią”.
Obsesję na punkcie piękna dobrze pokazuje postać Levany z Sagi księżycowej Meyer (historię Levany najdokładniej przestawia Fairest) - okaleczona w dzieciństwie, nie może się pozbyć kompleksów dotyczących własnej urody. Tak, dzięki swoim umiejętnościom, może kontrolować swój wygląd, ale to tylko sztuczka. Prawdę mogą zdradzić lustra i dlatego Levana potwornie się ich boi…

No właśnie, magiczne lustro. Być może wcale nie takie magiczne? Może tylko spojrzenie w lustro wystarczyłoby królowej, żeby poznać prawdę? W końcu chyba nie jest przypadkiem, że magicznym przedmiotem jest właśnie lustro, a powodem sporu - uroda. Oczywiście później sprawa nie jest już taka prosta, bo zwierciadło nie tylko mówi królowej, że Śnieżka jest od niej piękniejsza, ale też zdradza, gdzie znajduje się dziewczyna.
Może więc lustro naprawdę jest magiczne? Chociaż na przykład Levana z Sagi księżycowej ma po prostu dobry monitoring… ;)

Krasnoludki są na świecie

Królewna Śnieżka z 2012 (jedna z trzech adaptacji tej baśni z tego roku!)  jest taka… niezręcznie głupkowata. To średnio udane kino familijne. Przynajmniej sama Śnieżka im się udała, bo śliczna Lily Collins świetnie pasuje do tej roli.

Królowa w końcu pasierbicy nie może znieść… i naprawdę się zaczyna. Iście sensacyjna historia, niczym z porządnego filmu akcji. Królowa cały czas chce Śnieżkę zabić, ona się wymyka… Na początku zawodzi oczywiście myśliwy, który lituje się nad śliczną dziewczyną. W jednym z retellingów ta sama postać jest i “myśliwym”, i “księciem”… Jak mógłby Śnieżce nie pomóc, skoro jest w niej zakochany? Myśliwy miał przynieść królowej serce Śnieżki (a we wcześniejszych wersjach braci Grimm - płuca i wątrobę), przynosi serce sarny/warchlaka/zająca. Królowa je zjada, prawdopodobnie po to, by w jakiś magiczny sposób przejąć urodę pasierbicy. Jakoś większość moich _retellingów _pomija ten kanibalistyczny epizod.
Bohaterka ma bardzo dużo szczęścia - trafia do domu krasnoludków. Dlaczego akurat krasnoludki? Poczciwe, sympatyczne karzełki mogły być dla Śnieżki rodziną i ochroną, a równocześnie… hmm… nie stanowiły zagrożenia. Krasnoludki nie są do końca mężczyznami - a ktoś mógłby uznać, że mieszkanie Śnieżki z siedmioma panami za nie do końca obyczajne. Tylko że… w oryginalnej baśni Śnieżka ma na początku ledwie osiem lat! Mam nadzieję, że jej pobyt u krasnoludków trwał dość długo. Inaczej historia z księciem już całkiem przestaje być romantyczna…
Ale kto powiedział, że krasnoludki muszą być krasnoludkami? W adaptacjach Śnieżka najczęściej po prostu znajduje miejsce, gdzie może się schronić przed królową, grupę istot (bo wciąż niekoniecznie ludzi!), które będą ją chronić. Przedstawienia krasnoludków w retellingach? Dalsza rodzina, gnomy, grupa górników, bandyci, armia zmutowanych genetycznie żołnierzy. Do wyboru, do koloru.

Morał: nie otwieraj akwizytorom

Królewna Śnieżka i Łowca mnie boli. Bo to mogła być naprawdę fajna, mroczna adaptacja. A wyszło po prostu nudno i nieciekawie.

Kolejny element, który bardzo często się upraszcza. Królowa po tym, gdy zorientowała się, że Śnieżka żyje i ma się dobrze podjęła aż trzy próby zabicia Śnieżki. Najpierw był to gorsecik, który królowa pod przebraniem staruchy zawiązuje tak mocno, że z dziewczyny ucieka życie. Na szczęście do domu wracają krasnoludki, rozcinają gorset, a Śnieżka zaczyna oddychać. Później nie udaje się jeszcze z zatrutym grzebykiem. Dopiero jabłko (a zazwyczaj dostajemy tylko jabłko właśnie) pozwala królowej dopiąć swego (no, przynajmniej na jakiś czas).
Te trzy próby przekłada bardzo wyraźnie do swojej opowieści Catherynne M. Valente - tam macocha próbuje wcześniej z papierosami i whisky. W Stitiching Snow R.C. Lewis nie dostajemy może tak wyraźnie trzech śmiercionośnych rekwizytów, ale druga część powieści to ciągłe unikanie kolejnych morderczych prób królowej.
Krasnoludki zawsze wyraźnie ostrzegają Śnieżkę przed nieznajomymi. I wprawdzie to całkiem zrozumiałe, że dziewczyna raz daje się podejść, ale można by przypuszczać, że dwie próby powinny ją czegoś nauczyć. Nie. Może nie jest zbyt lotna, a może naprawdę ma tylko osiem lat? A może po prostu jest zbyt ufna i naiwna, tak jak Winter? Albo, jak inna bohaterka, doskonale wie, czym jest zatrute jabłko, więc sięga po nie z ochotą, bo pragnie umrzeć?

Szklana trumna i książę-nekrofil

Hiszpańska Śnieżka z 2012 roku jest niema i czarno-biała, a przy tym (o ile dobrze pamiętam ;)) naprawdę niezła. Nasza Blancanieves chce tu zostać torreadorką. 

Zawsze mi się wydawało, że Śnieżka budzi się po pocałunku księcia. No i to jeszcze rozumiem, daję księciu prawo do próby pocałunku martwej-niemartwej dziewczyny, w końcu wszyscy wiedzą, że śpiące królewny po pocałunkach książąt się budzą. Ale nie, u Grimmów książę zakochuje się w Śnieżce leżącej w szklanej trumnie i uprasza krasnoludki o to, by mógł ją ze sobą zabrać. Po co mu niezbyt żywa dziewczyna, którą właśnie zobaczył pierwszy raz w życiu? Gaiman w opowiadaniu Szkło, śnieg i jabłka zrobił z księcia nekrofila i teraz nie mogę już wyrzucić z głowy tego pomysłu. Och, książę od Grimmów ewidentnie musi mieć takie skłonności! Dobrze, że służący potknęli się, niosąc trumnę. Uff, wtedy z ust Śnieżki wypadł zatruty kawałek jabłka. Dziewczyna się obudziła i już całkiem żywa wyszła za księcia.
W kilku retellingach motyw szklanej trumny, snu i pobudki jest zupełnie pominięty. Raz Śnieżka budzi się po naprawdę długim czasie, raz jest ciężko chora, a “królewicz” przybywa z lekarstwem.
Podobno to wyrwanie ze snu przez księcia symbolizuje zakończenie dzieciństwa, wejście w kobiecość, rozbudzenie seksualności. O, ale jeśli Śnieżkę budzi niezdarność służących, to czego to jest symbolem?

Śnieżka i książę oczywiście będą żyć sobie długo i szczęśliwie (choć we współczesnych reinterpretacjach takie oczywiste to już nie jest), ale przecież pozostaje jeszcze ukaranie królowej! O, w tych kwestiach to Grimmowie byli kreatywni. Otóż królowa przybywa na ślub Śnieżki i zostaje zmuszona do założenia rozpalonych do czerwoności żelaznych pantofli. Potem tańczy w nich aż do śmierci. Piękne zakończenie. Nie opłaca się być czarnym charakterem u Grimmów.
Tadam! Koniec.

Retellingi

Wiem, przepraszam, żadna z tych powieści nie jest dostępna po polsku… :( Jeśli nie czytacie po angielsku, możecie poszperać w opowiadaniach (wymieniam je trochę niżej).

1. Winter i Fairest (Saga księżycowa), Marissa Meyer

Winter to czwarty i ostatni tom Sagi księżycowej, Fairest jest dodatkiem do serii wydanym po trzeciej części. I trudno przez to coś więcej powiedzieć o tych konkretnych powieściach, bo przecież utonęłabym w nieuchronnych spoilerach. Ale czytajcie, tylko oczywiście zacznijcie od Cinder. Czytajcie, bo Saga księżycowa to świetna, wciągająca i przeurocza seria - jedna z najlepszych książkowych przygód, jakie przeżyłam w ostatnich latach. A Winter to bardzo dobre zakończenie cyklu. Śnieżka jest tutaj trochę szaloną księżniczką z Księżyca.  Marissa Meyer (jak zwykle!) bardzo pomysłowo dopasowuje baśniowe motywy do futurystycznego świata i naprawdę skomplikowanej już w tym momencie fabuły.
Moja ocena: 9/10

2. Fairest, Gail Carson Levine

Być może kojarzycie wydaną w Polsce powieść Ella zaklęta (albo film na jej podstawie, który nie ma z oryginałem prawie nic wspólnego). Fairest to jej luźna kontynuacja - jesteśmy w tym samym świecie, w sąsiednim królestwie, pojawiają się postacie drugoplanowe znane już z Elli. Podobnie jak Ella, Fairest jest przeuroczą i wciągającą adaptacją baśni, przeznaczoną raczej dla młodszych czytelników.
Moja ocena: 7/10

3. Six-Gun Snow White, Catherynne M. Valente

Tym razem Śnieżka mieszka na Dzikim Zachodzie. Uwielbiam Valente - pisze pięknie, wprost zjawiskowo, ma mnóstwo świetnych pomysłów i niesamowitą wyobraźnię. No i talent do przepisywania baśni. Six-Gun Snow White jest oczywiście zachwycająco napisana, zaskakująca i oryginalna. To jest dziwna, szalona powieść, wypełniona zawiłą symboliką i zdumiewającymi wydarzeniami. Nie wiem, czy się w niej trochę nie pogubiłam ;)
Moja ocena: 7/10

4. Boy, Snow, Bird, Helen Oyeyemi

To było dobre! Oyeyemi śnieżkowe motywy rozgrywa w dość realistycznej scenerii, w Stanach Zjednoczonych w latach 50. i 60. W tę historię wkrada się jednak trochę magii i niezwykłości, autorka nie rezygnuje całkiem z baśniowości. Zaskakująca, pięknie napisana, mądra powieść. Szkoda, że nie ma jej po polsku.
Moja ocena: 8/10

5. Stitching Snow, R.C.Lewis

Troszkę zbyt typowa i “płaska” młodzieżówka, bym mogła ją w pełni docenić, a jednak… całkiem mi się podobała. Akcja pędziła w zawrotnym tempie, motywy ze Śnieżki były całkiem fajnie rozegrane, a główna bohaterka sympatyczna i rozgarnięta. A, i ten klimat Gwiezdnych wojen… Świat mógłby być jednak bardziej rozbudowany, a bohaterowie drugoplanowi ciekawsi. Mimo wszystko całkiem nieźle się bawiłam.
Moja ocena: 6/10

Nie będę się już rozpisywać, ale polecam waszej uwadze jeszcze te opowiadania:
1. Neil Gaiman, Szkło, śnieg i jabłka, w: tegoż, Dym i lustra.
2. Neil Gaiman, Śpiąca i wrzeciono, w: tegoż, Drażliwe tematy.
3. Andrzej Sapkowski, Mniejsze zło, w: tegoż, Ostatnie życzenie.
4. Michael Cunningham, Otruta, w: tegoż, Dziki łabędź.
5. Angela Carter, The Snow Child, w: tejże, The Bloody Chamber.

--------------
1. Jak zwykle bardzo pomocna była strona: Sur La Lune Fairytales
2. No i Goodreads.
3. Miałam teraz w planach Czerwonego Kapturka, ale właśnie przeczytałam Daughter of the Forest, piękny retelling Sześciu łabędzi/Dzikich łabędzi i zastanawiam się też nad tą baśnią. Jeśli znacie jakieś książki nawiązujące do jednej lub drugiej historii, dajcie znać ;)

Sprawdźcie też inne posty z serii MISJA RETELLING :)

ultramaryna