Książki dobre i najlepsze - podsumowanie 2019

2 minuty czytania

Przeczytałam 80 książek (rok temu 75, dwa lata temu 75), czyli znowu dokładnie wpasowałam się w cel na Goodreads. W 2020 też celuję w 80, ale może spróbuję zrobić to bez oszukiwania (czyli czytania pod koniec grudnia samych komiksów :P).

Trochę różnych liczb:
Książki po angielsku: 29
Komiksy: 12
E-booki: 36
Książki napisane przez kobiety/mężczyzn: 67/13 (trochę jestem zaskoczona AŻ tak dużą dysproporcją)
Liczba krajów, z których pochodzili autorzy: 15
Fantastyka: 20
Non-fiction: 13

Najlepsze książki:

(kolejność nie do końca przypadkowa)

Dom z dwiema wieżami, Maciej Zaremba Bielawski

Doskonała, doskonała proza. Czysta, piękna, trafiająca w sedno. Zaremba Bielawski pisze o swojej polsko-żydowskiej rodzinie, ale jak to robi! Czy możemy wpisać tę książkę do kanonu lektur?

Wredne igraszki, Sally Thorne

Choć jestem snobką i wolę oryginalny tytuł - The Hating Game. Powiedziałabym, że Dom z dwiema wieżami to obiektywnie najlepsza książka tego roku, ale The Hating Game czytałam w tym roku trzy razy. Trzy razy! Uzależniający biurowy romans.

Moje lesbijskie doświadczenia w walce z samotnością, Nagata Kabi

Świetny, szczery do bólu autobiograficzny komiks. Bardzo bolesny, bardzo smutny i autentyczny. O depresji, dorastaniu, problemach z odżywianiem, samotności.

Muza koszmarów, Laini Taylor

Kocham niesamowitą wyobraźnię Laini Taylor, jej zachwycające pomysły, jej piękny język. Wydaje mi się poza tym, że kontynuacja Marzyciela jest bardziej dynamiczna i wciągająca. Cudowne zakończenie dylogii, dla mnie jednej z najlepszych serii wśród YA fantasy.

Żona tygrysa, Tea Obrecht

Taki bałkański realizm magiczny - trochę o trudnej XX-wiecznej historii, trochę o rodzinie, ale wszystko jest tu podlane baśniowo-fantastycznym sosem. Śliczna powieść.

Ucieszyło mnie, gdy zauważyłam, że pani w autobusie między Kotorem a Dubrownikiem czyta The Tiger’s Wife. Nie tylko ja wybrałam tę powieść na research przy okazji bałkańskich wakacji ;)

The Winter of the Witch, Katherine Arden

Świetny finał pięknej trylogii nawiązującej do rosyjskiego folkloru. Jest tu wszystko - ładny język, świetna i wciągająca historia, bohaterowie, których się lubi. Arden nie przekonała mnie od pierwszego tomu, ale z biegiem stron lubiłam tę serię bardziej i bardziej.

Inne warte wymienienia: Mój rok relaksu i odpoczynku, The Song of Achilles, Ayesha at Last, The Kiss Quotient, Znikająca ziemia, Śpiewajcie z prochów, śpiewajcie, Nie ma, Droga do wyzwolenia, Lore Olympus.

No i Córka lasu Juliet Marillier, którą kocham niezmiennie, a w tym roku pierwszy raz przeczytałam po polsku dzięki wydaniu Papierowego księżyca. To zresztą mój patronat!

Na blogu nie działo się niby dużo, bo dużo nie pisałam, ale jednak nastąpiła jedna ważna zmiana. Wyniosłam się z Bloggera. Nie tylko z domeny, ale też z całej platformy (bloga sobie zrobiłam na Gatsby, gdyby ktoś był ciekawy). Teraz jestem bardziej “u siebie” i dobrze mi z tym. Straciłam przy tym trochę ruchu, ale mówi się trudno. Na szczęście nie jestem całkiem stracona, bo w dobrym momencie napisałam post Czy Wiedźmin jest słowiański? (hehe), który stale robi mi ruch na stronie, okazyjnie (na przykład teraz, krótko po premierze serialu) całkiem duży ruch. Dzięki ci, Wiedźminie, dzięki tobie ktoś tu jeszcze wchodzi.

Zaczytanego nowego roku!

ultramaryna