Czterdzieści zasad miłości, Elif Shafak

3 minuty czytania

Słyszeliście o Rumim? Ja nie. Wiedzieliście coś o sufizmie? Ja nie. Widzieliście semę, taniec wirujących derwiszy? Ja nie. Dlatego, gdy czytałam Czterdzieści zasad miłości było trochę tak, jakby Elif Shafak uchylała dla mnie drzwi do nowego, egzotycznego świata. A jednak to nie o Wschodzie opowiada ta książka, a o sprawie zupełnie uniwersalnej, która jest taka sama pod każdą szerokością geograficzną. O miłości oczywiście.

Ella żyje zwyczajnym, spokojnym życiem - ma dom, dobrze zarabiającego męża, troje dzieci. Sama jest gospodynią domową, oddaje się swojej pasji - gotowaniu. Oczywiście pojawiają się większe lub mniejsze problemy, ale zasadniczo nie może narzekać. W jej życiu nadchodzą jednak zmiany, które zaczynają się od nowej pracy recenzentki w wydawnictwie. Jej pierwszym zleceniem jest przeczytanie i zrecenzowanie maszynopisu Słodkiego bluźnierstwa, powieści o Rumim, średniowiecznym islamskim poecie i jego przyjaźni z wędrownym sufi, Szamsem z Tebrizu. Jakkolwiek zabrzmi to trochę banalnie, ta lektura zmieni jej życie.

Elif Shafak zdaje się pokazywać, że miłość nie ma granic. Nie istnieją dla niej bariery czasu czy odległości. Jest taka sama w Massachusetts i w Turcji, w XXI i w XIII wieku. Dlatego właśnie Czterdzieści zasad miłości łączy w sobie Wschód i Zachód, średniowiecze i współczesność. A książka sama w sobie jest swoistym połączeniem dwóch zupełnie różnych, a jednak nierozerwalnych opowieści - historii Elli i dziejów wielkiej przyjaźni Szamsa i Rumiego.

Życie bez miłości w ogóle się nie liczy. Nie pytaj jakiej miłości masz poszukiwać, duchowej czy materialnej, boskiej czy ziemskiej, wschodniej czy zachodniej… Jedne podziały prowadzą do kolejnych. Miłość nie zna etykietek i definicji. Jest tym, czym jest – czysta i prosta. Miłość to woda życia. A miłujący to ognista dusza! Kiedy ogień pokocha wodę, wszechświat kręci się inaczej[1].

Czterdzieści zasad miłości to prawie 500 stron, obleczonych w fabułę, rozważań o miłości. I Elif Shafak bardzo łatwo mogła zapędzić się w tanie moralizatorstwo lub napisać powieść, która byłaby li tylko zbiorem ładnych, acz na dłuższą metę męczących, złotych myśli. Ale autorka broni się swoim talentem narracyjnym, a książka wyróżnia się wciągającą, różnorodną fabułą i ciekawą konstrukcją. Te “złote myśli”, zaczerpnięte zresztą z filozofii sufizmu, uwodzą swoistą prostotą i prowadzą do własnych rozmyślań. Shafak proponuje duchową podróż przez świat tego nurtu islamu. Miłość jest w końcu dla sufich jedną z dróg do Boga. Przekazywane przez powieść zasady sufizmu pozwalają popatrzeć na niektóre sprawy trochę z innej perspektywy, dają świeże spojrzenie na miłość, rodzinę, wiarę, Boga, nadzieję czy poświęcenie. W rezultacie powstała książka skłaniająca do myślenia i mądra, a w tej mądrości naturalna i nienachalna.

Wirujący derwisz (Zdjęcie: Mr. Wright / Foter / CC BY-NC-SA)

Skoro cała powieść jest refleksją na temat miłości, to jej bohaterowie (ich myśli i postawy) sami w sobie stanowią powód do rozmyślań. Dla mnie Szams czy Rumi, chociaż wykazują się ogromną mądrością, sami są tylko ludźmi, ułomnymi i popełniającymi swoje, mniejsze lub większe, błędy. Zawarte w książce myśli prowadzą do własnych rozważeń, można je przyjąć od razu, można się z nimi kłócić, można dzięki nim spojrzeć na miłość, życie, świat z nowej perspektywy i dzięki temu dojść do własnych wniosków. Dla mnie dyskusyjne pozostaną niektóre wybory bohaterów. Do jakiego stopnia miłość, spotkanie idealnego towarzysza, usprawiedliwia odwrócenie się od rodziny (czy to zamknięcie się w jednym pokoju na czterdzieści dni bez wyjaśnień, czy też nagły wyjazd na koniec świata)? Co z miłością do dzieci, do najbliższej rodziny? Czyż Aladyn, syn Rumiego, nie popełnia swoich błędów w dużej mierze przez brak zainteresowania ojca? Czy Szams czyni dobrze, gdy żeni się z zakochaną w nim kobietą i nie potrafi jej dać tej miłości, której ona pragnie? Szams i Rumi sprawiają czasem wrażenie mędrców, proroków i objawicieli jedynej prawdy. Nie jestem pewna, jaki był zamysł autorki, ale wolę wierzyć, że są oni ludźmi z krwi i kości, nieidealnymi. Mądrymi, ale wciąż szukającymi swojej drogi.

Właściwie część Elli, w której wykorzystany jest jeden z najpopularniejszych schematów literatury kobiecej (znaleźć wielką miłość, wyjechać w egzotyczne miejsce i odmienić swoje życie) jest banalna do bólu. Ale na szczęście zdaje się ona tylko pretekstem do opowiedzenia znacznie bogatszej historii Szamsa i Rumiego. To w niej tkwi czar Czterdziestu zasad miłości, to Słodkie bluźnierstwo (ta książka w książce) skłania do przemyśleń, czaruje egzotycznością. To w niej derwisze tańczą, Rumi pisze swoje wiersze, a Szams rozmyśla o Bogu, wierze i miłości. Elif Shafak zaś, pisząc o nich, przekazuje dalej suficką mądrość.

-----------------------------
[1] Elif Shafak, Czterdzieści zasad miłości, Wydawnictwo Literackie, 2012, s. 473.

Kup Czterdzieści zasad miłości w Matrasie! Darmowa dostawa do najbliższej księgarni.

ultramaryna