"Smak dżemu i masła orzechowego" Lauren Liebenberg
Ośmioletnia Nyree i siedmioletnia Cia O’Callohan dorastają na farmie w Rodezji. Są lata siedemdziesiąte XX w. Sytuacja polityczna i ekonomiczna Rodezji jest niespokojna, trwa wojna domowa. Ojciec dziewczynek walczy z Terrami i tylko raz na jakiś czas wraca do domu. Te problemy zdają się jednak nie dotykać Nyree i Cii. Siostry żyją sobie szczęśliwie i radośnie, a ich czas upływa na zabawach i psotach. Chodzą do pobliskiej szkoły. Jedzą kanapki z dżemem i masłem orzechowym. Wysłuchują cynicznych, błyskotliwych i nieraz zabawnych uwag Oupa (czyli dziadka), który przesiaduje na werandzie. Siostry łączy niezwykła więź, czują się nierozłączne, są niemal jednym. Sielanka. Dziecięcy świat Nyree i Cii zdaje się sam w sobie doskonały.
I nagle wkrada się do niego zło. Uosabia je kuzyn Ronin, który ma zamieszkać z rodziną O’Callohan w wakacje. Czternastoletni chłopiec skutecznie terroryzuje dziewczynki i na zawsze zmienia życie na farmie. Nyree i Cia wiedzą, że dzieje źle, ale nie potrafią temu zaradzić. Pozwalają sobą poniewierać. W ich życie wkrada się przejmujący strach. Nie wiedzą, do czego Ronin jest zdolny. Boją się, bo czują się bezsilne. Ich raj został ostatecznie zniszczony. Wdarło się do niego zło i dokonało prawdziwego spustoszenia. Oprócz dziewczynek zauważa to jeszcze ich dziadek, ale on swoją jawnie okazywaną Roninowi nienawiścią jeszcze pogarsza sprawę. Matka pozostaje na wszystko ślepa – chłopak łaknie jej miłości i w jej obecności zachowuje się nienagannie. To niemal desperackie pragnienie miłości jest chyba jedyną ludzką cechą Ronina, ucieleśnienia zła.
Wydarzenia obserwujemy oczami Nyree. Autorce udaje się genialnie pokazać świat dziecka. Widoczne są różnice w rozumowaniu, postrzeganiu rzeczywistości. Zderzają się tu dwa, nieprzystające do siebie światy – dziecięcy i dorosły. Jak w obliczu pojawienia się zła – Ronina zachowają się małe siostry a jak dorośli? Dziewczynki doskonale znają sytuację, zauważają nikczemność Ronina. A jednak, zastraszone przez chłopca, żyją w zgubnym przekonaniu, że nic się nie da zrobić. To zastanawiające i przerażające – ze strachu przed kuzynem dziewczynki właściwie się poddają.
Czuć w tej książce Afrykę. Panuje w niej duszna, gorąca atmosfera. Język Nyree jest pełen słów z różnych języków i slangów. W tekście roi się od obcych wyrazów wytłumaczonych w słowniczku na końcu książki. Sam styl jest jednak prosty – w końcu to język ośmioletniej Nyree. Świat z książki jest zlepkiem różnych kultur. Są tu przecież wpływy europejskie, murzyńskie, afrykanerskie. Biblia miesza się z wierzeniami murzyńskimi, a rzeczywistość w oczach dziewczynek wciąż jest pełna czarów i magii rodem z baśni braci Grimm. To nie jest łatwa książka. Jednak nawet jeśli, tak jak upał, spowoduje chwilowe zmęczenie, to zapewniam, że zakończenie zelektryzuje i pobudzi.
„Smak dżemu i masła orzechowego” działa na zmysły i bardzo porusza umysł. Lauren Liebenberg ukazując sielankę stopniowo zmieniającą się w piekło i zależność ofiara-gnębiciel, daje dodatkowo sposobność do zastanowienia się nad winą i tym, kto ją ponosi. To naprawdę dobra proza – mocna, klimatyczna, sugestywna.
---------------------
Książkę otrzymałam od wydawnictwa Smak Słowa. Kup “Smak dżemu i masła orzechowego” w Matrasie! Darmowa dostawa do najbliższej księgarni.
ultramaryna