Bękart ze Stambułu, Elif Safak
Mam ochotę spróbować kuchni tureckiej - Elif Safak pięknie o niej pisze w Bękarcie ze Stambułu. I chociaż kulinaria są do opowiedzianej tu historii tylko dodatkiem, to jednak jest to doskonały przykład na to, jak Bękart ze Stambułu oddziałuje na zmysły. Ta książka dosłownie pachnie, smakuje i karmi wyobraźnię barwnymi opisami Stambułu.
Kuchnia jest zresztą nieodzownym chyba elementem w takich rodzinach jak te w powieści. Dziewiętnastoletnia Asya Kazanci mieszka w Stambule w żeńskim domu - z trzema ciotkami, babką i matką (którą zresztą też nazywa ciotką). Czuje się trochę przygnieciona wymaganiami stawianymi przez rodzinę, stłamszona nadopiekuńczością kobiet z jej domu, poza tym uważa siebie za nihilistkę. Tysiące kilometrów od Stambułu, w USA mieszka Armanusz, która jest rozdarta pomiędzy rozwiedzionymi rodzicami - matką Amerykanką i ojcem Ormianinem wraz z jego liczną i barwną familią. Jakby tego było mało jej ojczym jest Turkiem - a prawie każdy Ormianin Turków serdecznie nienawidzi. Armanusz postanawia odnaleźć siebie i poznać swoje korzenie.
Elif Safak ma wspaniały dar do opowiadania świetnych historii - jej powieści są barwne, pełne humoru, soczyste, tętniące życiem. I czyta się je wyśmienicie. Autorka bardzo barwnie odmalowuje Stambuł - miasto jawi się jako żywe, kolorowe i niezwykłe, przez co zdaje się stanowić świetne tło dla tej trochę zwariowanej, trochę poważnej sagi rodzinnej. Elif Safak miesza rzeczywistość z elementami nadprzyrodzonymi. I tak nad mężczyznami z rodu Kazanci wisi klątwa i żaden z nich nie żyje dłużej niż czterdzieści lat. Natomiast najstarsza z ciotek Asyi jest wróżką i rozmawia z oswojonymi dżinami. Bohaterowie są tu barwni i pełnokrwiści. Safak zaludnia swoją powieść postaciami tak różnorodnymi jak Stambuł, tak zwariowanymi jak życie w tym mieście. I tworzy dla nich ciekawe, pokręcone losy, które splatają się w dziwny sposób. To wszystko układa się w zgrabną, pomysłową fabułę, poprowadzoną w lekki sposób, doprawioną szczyptą humoru i refleksji.
Bękart ze Stambułu to nie tylko barwna historia rodzinna, ale też swoiste rozliczenie się z historią Turcji. W powieści splatają się losy dwóch rodzin - tureckiej i ormiańskiej. I tak Ormianka Armanusz postanawia odnaleźć swoją tożsamość u tureckich krewnych jej ojczyma. A Ormian i Turków dzieli przecież wspólna, bolesna historia, w której wciąż wiele jest niezaleczonych ran, niedopowiedzeń, przekłamań i wzajemnych uraz. Elif Safak przedstawia historię swojego kraju z wyjątkowym obiektywizmem, poszanowaniem i sympatią dla obu stron. Pokazuje zarówno różnice między Turkami i Ormianami, jak i elementy spajające - choćby, wspomnianą już, podobną kuchnię. Historia jest tu ukazana z bolesną szczerością - czytamy o wygnaniach, torturach, rozłączeniu rodzin. Widać tu także, jak mechanizm państwowy tuszuje pewne wydarzenia, które są wstydliwe i burzą obraz Turków o własnym kraju. Okazuje się, że o tych dramatycznych dla Ormian wydarzeniach sprzed kilkudziesięciu lat, Turcy mają pojęcie raczej mętne (delikatnie mówiąc). Niespodziewane spotkanie pozwoli na odkrycie wspólnej historii, elementów łączących i wielu, wielu podobieństw, które zazwyczaj są nie do zauważenia, bo zostały ukryte za murem wzajemnej niechęci. Safak porusza się z łatwością zarówno w środowisku (mniej lub bardziej) tradycyjnej tureckiej rodziny, jak i ormiańskich pokrzywdzonych wygnańców, którzy domagają się rekompensaty za krzywdy. Różnic między tymi dwoma światami jest mnóstwo - ale są też drogi do porozumienia, pogodzenia. Co ciekawe, Elif Safak po wydaniu książki została pozwana do sądu za szkalowanie tureckości. Na szczęście ją uniewinniono.
Bękarta ze Stambułu zaludniają głównie kobiety, nieliczni mężczyźni pozostają gdzieś w tle, są bardziej jak cienie. Natomiast postacie kobiece to istne mistrzostwo, popis literackiego talentu i kreatywności. Dowód na to, że Elif Safak posługuje się jakąś niezwykłą, literacką magią (a może jakiś dobry dżin podszeptuje jej pomysły?). Mamy wspomnianą już Banu, która zajmuje się wróżeniem, Cevriye - poważną nauczycielkę historii w liceum, Feride - trochę upośledzoną umysłowo, której jedynym zainteresowaniem jest geografia fizyczna. Jest i Zeliha - wyzwolona matka Asyi. Po drugiej stronie oceanu może nie jest już tak barwnie, bo tam przebywamy jednak rzadziej i choć ormiańska rodzina jako całość tworzy barwną grupę, to nikt stamtąd nie zapada w pamięć. Historia kręci się jednak wokół Asyi i Armanusz - dwóch dziewczyn z różnych krajów i kultur, o zupełnie różnych osobowościach, które jednak znajdą klucz do porozumienia. Może połączy je poszukiwanie własnej tożsamości, próby grzebania w przeszłości?
Nie chce się odkładać tej barwnej, ciepłej, zwariowanej książki. To interesująca, mądra historia urozmaicona smakami i zapachami. Orzeszki piniowe, cynamon, wanilia, pistacja, woda różana… I do tego szalony, egzotyczny Stambuł! Pychota!
--------------------------
Kup “Bękarta ze Stambułu” w Matrasie! Darmowa dostawa do najbliższej księgarni.
ultramaryna