"Wizja lokalna" Stanisław Lem

2 minuty czytania

Wiecie, czym są sepulki? Cóż, ja też nie. I pewnie nikt się już nie dowie (chyba, że chodzi o skamieliny mezozoicznych owadów nazwane tak na cześć Lema). Te tajemnicze obiekty pojawiły się w „Dziennikach gwiazdowych” i są wspominane także w „Wizji lokalnej”. A ja po raz kolejny czytam Lema i znów jestem pełna podziwu. Pal sześć te sepulki. Bo choć kwestia ich przeznaczenia może być bardzo intrygująca, to jednak „Wizja lokalna” daje nam okazję do o wiele głębszych rozważań.

Ijon Tichy wybiera się na planetę Encję, by zbadać zwyczaje jej mieszkańców. Wszystko dlatego, że niespodziewanie okazuje się, że podczas podróży XIV popełnił fatalną pomyłkę. Nie wylądował na właściwej planecie, tylko na jej satelicie. Na tytułową wizję lokalną musimy jednak trochę poczekać. Książka składa się bowiem z trzech części. Pierwsza opisuje zmagania Ijona z pokrętnym ziemskim prawem. Bohater daje się wplątać w sporą aferę, przyjmując w darze zamek w Szwajcarii. Potem trafia do Instytutu Maszyn Dziejowych, gdzie oddaje się głębokim studiom nad dziejami Encji. Dopiero po takim przygotowaniu Ijon Tichy wyrusza na tę zagadkową planetę, by przekazać Ziemianom prawdziwy obraz Encjan.

Czytanie części drugiej może okazać się zadaniem karkołomnym, lecz na pewno satysfakcjonującym. Lem opisuje Encję z niezwykłą dokładnością. A jest to zadanie trudne, bo ta planeta jawi się bardzo niejednoznacznie. Wszystko zależy od tego, z jakich źródeł pochodzą dokumenty i prace naukowe. Są pisane przez naukowców z Luzanii czy Kurdlandii? Te dwa skłócone państwa kierują się zupełnie innym światopoglądem, a ich historycy naginają historię na swoją korzyść. To prawdziwy gąszcz sprzecznych pojęć, myśli, twierdzeń. Na czytelnika czyhają dodatkowo inne pułapki, jak nieznane i dziwaczne słownictwo. I jak się w tym wszystkim połapać? Ijon Tichy jedzie więc na Encję. Ale czy łatwo jest rozstrzygnąć i ocenić? No i czy ktoś tak obcy, przybysz z innej planety, może zrozumieć istoty zupełnie różne od nas? W końcu Ziemian i Encjan różni niemal wszystko – poczynając na światopoglądzie, a kończąc na sposobie rozmnażania.

Mamy więc dwa skrajnie różne, wrogo do siebie nastawione państwa (można się tu dopatrywać odniesienia do podziału na ziemskie kraje kapitalistyczne i totalitarne). Kurdlandia jest zacofana, a jej obywatele są podporządkowani państwowej ideologii i zamieszkują gigantyczne kurdle (zwierzęta!). Luzania jest z kolei na bardzo wysokim poziomie rozwoju. Technologia pozwoliła na stworzenie etykosfery – systemu, który dba o szczęście, zdrowie i bezpieczeństwo mieszkańców. Oba te państwa są zniewolone na swój sposób. Mieszkańcy Kurdlandii są oczywiście podporządkowani ideologii totalitarnego państwa. A Luzanie? Czyż nie powinni być zadowoleni? Przecież etykosfera zrobi wszystko, by ich uszczęśliwić. Przecież nie muszą się obawiać, że spadną ze schodów, utopią się w basenie albo skaleczą się nożem. To wszystko jest zupełnie niemożliwe, chronią ich bystry. Ale równocześnie ich ograniczają. Obejście tego systemu jest niemal niemożliwe. Etykosfera ich zniewoliła, bystry objęły rządy.

„Wizja lokalna” jest naprawdę świetna. Zabawna i humorystyczna (szczególnie bardzo groteskowa część pierwsza), momentami absurdalna. Ale za cienką przykrywką humoru kryją się bardzo poważne treści. Lem zadaje ważne pytania natury filozoficznej. „Wizja lokalna” łączy wszystko, co u niego najlepsze. Jaka wyobraźnia, pomysłowość, głębia, mądrość, humor! Po prostu geniusz!

----------------------
Książka dostępna TUTAJ.

ultramaryna