Podróż po okładkach: Saga księżycowa Marissy Meyer
Ustaliłam już, że lubię oglądać okładki, Wy chyba też lubicie, bo dość chętnie czytaliście post o wydaniach Jane Austen. No to mam kolejny okładkowy przegląd. Ale dzisiaj trochę mniej klasycznie.
Saga księżycowa to futurystyczne retellingi baśni. Historie Kopciuszka, Czerwonego Kapturka, Roszpunki i Królewny Śnieżki łączą się ze sobą i razem tworzą międzygwiezdną przygodę. Jeśli chcecie się więcej dowiedzieć o serii o Kopciuszku-cyborgu (którą z całego serca polecam!), to klikajcie tutaj.
Może trochę się pospieszyłam z tym postem, bo kolejne okładki Winter jeszcze pewnie się pojawią… Ale no dobra, miałam przy pisaniu i oglądaniu mnóstwo radochy :)
Wiecie, prawda jest taka, że chyba i tak najbardziej lubię oryginalne okładki. Są śliczne, spójne stylistycznie i wyraźnie mają baśniowe “wibracje”, a każda fajnie nawiązuje do danej historii.
Stany Zjednoczone. Praktycznie takie same w Wielkiej Brytanii, krajach Ameryki Południowej, Grecji i pewnie w kilku innych państwach.
Poza główną Sagą mamy jeszcze Fairest, króciutką powieść o Levanie i Stars Above, czyli zbiór opowiadań. I Stars Above fajnie pasuje do reszty, natomiast Fairest, nie wiedzieć czemu, dość mocno odstaje. To tak jakby mieli świetne zdjęcie dla Levany, ale nie za bardzo wiedzieli, co z nim zrobić. A może okładka Fairest celowo jest inna (w końcu to historia “tej złej”), ale hmm… nie musiała być od razu brzydsza.
Wciąż szukam powodów niepowodzenia Sagi księżycowej w Polsce (Egmont zarzucił wydawanie po Scarlet) i może to faktycznie te okładki (serio, w Hiszpanii mieli prawie te same i też nie wydają u nich Cress!)? Pomysł wykorzystania lalek całkiem mi się podoba, ale wyszło jakoś nie tak. Według mnie przede wszystkim fonty są niedobrane. Poza tym wciąż nie mogę się oprzeć wrażeniu, że te okładki i to wszystko przywołują na myśl… Zmierzch (a Zmierzch wtedy już był chyba niemodny). Możecie mi nie wierzyć, ale mam wiele dowodów! Te czarne okładki z czerwonymi akcentami, polski tytuł serii Saga księżycowa (jak Saga Zmierzch!), chociaż bardziej zbliżone do oryginału byłyby Kroniki księżycowe albo w ogóle Lunarskie kroniki. I w końcu nazwiska autorek! Nie, Sagę księżycową napisała Marissa Meyer, nie Stephenie Meyer. I tu nie ma żadnych wampirów!
Polska
Moja teoria, że te okładki są przeklęte jednak jest trochę słaba. W Bułgarii wydają dalej. Swoją drogą dużo bardziej podobają mi się fonty na bułgarskich wydaniach lub na hiszpańskich (są bardzo podobne) niż na polskich. Popatrzcie, księżyc jest znacznie fajniej wkomponowany w tytuły. I zauważyliście (na naszej okładce jest akurat tak samo), że lalka na Cinder została wyretuszowana tak, żeby tylko jedna noga i jedna ręka były “mechaniczne”? O, postarali się! Tylko dlaczego w takim razie Scarlet i Cress całe są “sztuczne”? To bez sensu, one akurat w żadnym stopniu nie są cyborgami. Okładkę Winter znalazłam już, gdy miałam napisany prawie cały post. Trochę im nie wyszło, jest zdecydowanie najsłabsza. Zresztą (czy się mylę?) to chyba już nawet nie jest lalka. Tylko z wkomponowaniem księżyca w tytuł dalej są pomysłowi.
Bułgaria
Są jeszcze szwedzkie okładki z tymi lalkami, ale zupełnie inne. Nie wiem, co o nich myśleć. Miałyby coś w sobie, ale… O ile sam dół sukienki jakoś się sprawdza, to już wystrojona Cinder-blondynka na pewno na Cinder nie wygląda. I ta Cress, obraz nędzy i rozpaczy… O, ona wygląda raczej jak lady Godiva! Za to podobają mi się te duże tytuły na środku.
Szwecja
Francuska Cinder ma oryginalną okładkę, ale następne tomy są już różne. Może nie jestem ich fanką, ale są niezłe, dopracowane i mają wspólną stylistykę (od której niestety odcina się pierwszy tom). Na pewno przyciągają uwagę.
Francja
Tureckie wyglądają jak brzydsze siostry oryginalnych okładek. Cinder i Scarlet są takie… hmm… nie do końca udane, ale przynajmniej wyglądają, jakby były z jednej serii. Bo potem każda książka to już trochę inna bajka. Na przykład jak ma się ta Cress do reszty? Swoją drogą zastanawia mnie, dlaczego Levana tak często ma na sobie czerwony kaptur…? Tak, Levana zawsze nosiła welon, ale akurat czerwona peleryna dość niefortunnie sprawia, że dostajemy dwa Czerwone Kapturki…
Turcja
To czeskie. Włosi mają takie same Cinder i Scarlet. Obraz na Cinder jest interesujący, ale ja wiem, czy pasuje do Sagi? Dobra, ogólnie są w porządku.
Czechy
Wietnamskie. Jakoś tak… nudno. I ta noga Cinder strasznie dziwnie i głupio wygląda. Tak, mają po dwie Cress i Winter, chyba po prostu podzielili je na tomy.
Wietnam
Tym razem rosyjskie i Cinder znowu jakoś dziwnie zawieszona w kosmosie. Okładka Cinder wydaje mi się okropnie kiczowata, ale potem robi się lepiej. Jest baśniowo i kosmicznie, i jestem skłonna przyznać, że, mimo wszystko, te okładki mają jakiś swój urok.
Rosja
Dla odmiany coś zupełnie innego - niemieckie. Naprawdę je lubię. Przypominają trochę wydania klasyki, jak te z Penguin Classics, które pokazywałam przy okazji Jane Austen. Nie wiem, czy to do końca pasuje do młodzieżowej serii z przygodami w kosmosie, ale… mnie się podoba. Minimalistycznie, ładnie, z klasą. I zwróćcie uwagę, że te wzory nie są przypadkowe! A poza tym tłumaczenia tytułów, choć niezgodne z oryginałem, też całkiem fajnie wypadły.
Niemcy, twarda oprawa
Przy okazji znalazłam jeszcze niemieckie wydanie w miękkiej okładce, które chyba dopiero ma wyjść. W oczy nie kłuje, ale wolę tamte :)
Niemcy, miękka oprawa
Koreańskie. Te też bardzo mi się podobają! Proste i przeurocze.
Korea Południowa
Tajlandia. O nie. Jakoś nie. Okładka Cinder wygląda jakoś tak tandetnie. I ta Scarlet z odkrytym brzuchem też mnie nie przekonuje :D
Tajlandia
Teraz Tajwan. Są specyficzne, ale w pewien sposób je lubię. Najbardziej podoba mi się Cinder (w tej karecie siedzi robot!), bo potem ten kosmos wyłazi w dziwnych miejscach. Na przykład wygląda jakby się po prostu przykleił do kaptura Scarlet! To nie są “moje” okładki, ale mają coś w sobie.
Tajwan
Portugalskie są dziwne. Wyglądają jak landrynki. Bardzo nie podoba mi się Cinder, jakoś no nie, dziewczyna na huśtawce wprawdzie nie ma jednego buta, ale nikt mi nie wmówi, że ta okładka jakkolwiek pasuje do książki. Potem jest zdecydowanie lepiej i ładniej (najfajniejsza jest chyba Scarlet, bo ma jakiś kosmiczny rys), ale wciąż wszystkie wydają mi się trochę przesłodzone.
Portugalia
Które podobają Wam się najbardziej? A może na któreś po prostu nie możecie patrzeć? ;)
Kto jeszcze lubi Sagę księżycową tak bardzo jak ja? :D
I co z tym Egmontem? Mamy jeszcze jakąś szansę na resztę serii po polsku?
Część okładek udostępniona dzięki The Lunar Chronicles Wiki. Dziękuję!
ultramaryna