Na skróty. Kwiecień 2017

3 minuty czytania

Nie wiem, kiedy ostatnio byłam aż tak spóźniona z podsumowaniem poprzedniego miesiąca. Trudno. Co się odwlecze, to nie uciecze ;)

Child of the Prophecy i Heir to Sevenwaters, Juliet Marillier

Sevenwaters - seria, w której jestem ostatnio mocno zakochana. Piękne, wciągające fantasy nawiązujące do celtyckiego folkloru. Child of the Prophecy i Heir to Sevenwaters to trzeci i czwarty tom (o pierwszym, Córce lasu, pisałam tutaj). Sevenwaters jest jak sześciotomowa seria złożona z dwóch trylogii. Pierwsze trzy części zostały napisane kilka lat wcześniej, tworzą też do pewnego stopnia zamkniętą historię, dotyczą innego konfliktu. Child of the Prophecy zatem zamyka pewien rozdział i robi to świetnie. Bardzo podoba mi się bohaterka, tak inna od Sorchy i Liadan, które były zdecydowane i pewne swojego miejsca na świecie. Fainne jest bardzo zagubiona, nie wie, kim jest, ani kim chce być, robi wiele rzeczy dwuznacznych moralnie (a czasem właściwie po prostu złych). I to świetnie, bo Fainne jest pod wieloma względami najciekawsza, poza tym przechodzi najpoważniejsze przemiany. Child of the Prophecy podobało mi się jednak trochę (tylko trochę!) mniej niż poprzednie części. Tempo jest nieco nierówne, wątek romantyczny trochę mniej mnie przekonał, a czarny charakter po prostu rozczarowuje. Zakończenie jest jednak epickie.

Boję się ciągnięcia serii na siłę i dopisywania kolejnych części do zamkniętej już całości, więc miałam pewne obawy przed Heir to Sevenwaters. Ale niepotrzebnie. Pierwsze dwie części wciąż pozostają moimi faworytkami, ale Heir to Sevenwaters właściwie podobało mi się trochę bardziej niż Child of the Prophecy. Wciągnęło mnie od początku do końca (miałam czytać coś innego, ale zaczęłam Heir to Sevenwaters i wpadłam, musiałam skończyć). Pojawia się zupełnie nowy konflikt, który będziemy pewnie rozwiązywać przez kolejne dwie części, ale sama historia Clodagh jest świetna i magiczna.

Oryks i Derkacz, Margaret Atwood

Odkryłam ostatnio, że Oryks i Derkacz to pierwszy tom trylogii. A ja czytałam drugi, Rok potopu, dobrych kilka lat temu, bez świadomości, że to część większej całości. Nie wiem, jak jest z trzecią częścią, ale pierwsza i druga nie są bezpośrednio powiązane fabularnie. Rozgrywają się w tej samej rzeczywistości, w tym samym czasie, ale główni bohaterowie są inni. Inna też jest ich perspektywa patrzenia na wydarzenia. Atwood opisuje w Oryksie i Derkacz upadek naszego świata. Wizja jest niepokojąca, bo nie wydaje się wcale odległa ani szczególnie szokująca. Atwood pokazuje, w którym kierunku może pójść nasz świat - i to momentami potrafi naprawdę przerazić.

Mimo wszystko żadna książka Atwood nie podobała mi się aż tak jak Opowieść podręcznej. Teraz jest wokół niej tyle szumu w związku z serialem, że aż mam ochotę przeczytać jeszcze raz i skonfrontować swoje wrażenia z tymi sprzed kilku lat.

Amerykaana, Chimamanda Ngozi Adichie

To jest powieść o czymś. Powieść z misją. Powieść o rasie i rasizmie. O tożsamości. Amerykaana jest więc poważnie zaangażowana społecznie, ma elementy niemal publicystyczne (szczególnie widoczne w postach z bloga głównej bohaterki). Ale Chimamanda Ngozi Adichie przy okazji też świetnie buduje fabułę i tworzy pełnokrwistych bohaterów. Amerykaana to ważna książka, uświadamia pewne rzeczy, przy okazji przez tę powieść po prostu się płynie, czyta się świetnie, a losy Ifemelu i Obinze są naprawdę angażujące. Dobra, dobra powieść. Może jedna z lepszych w tym roku.

Wires and Nerve, Marissa Meyer i Doug Holgate

Wiecie już, że lubię Sagę księżycową Marissy Meyer? Lubię, lubię bardzo.  Seria już się niby skończyła, ale jeszcze nie do końca… Wires and Nerve to komiks, którego główną bohaterką jest Iko, nasz ulubiony android. Akcja rozgrywa się po Winter, ale przed epilogiem zamieszczonym w Stars Above. Tak, tym razem w centrum jest Iko (która w samej serii była typowym sidekickiem), ale spotkamy też (choćby na chwilę) właściwie wszystkie nasze ulubione postacie. I bardzo fajnie było znowu o nich poczytać. Tęskniłam. Poza tym komiks jest dowcipny, lekki, nie brakuje też humoru. Czekam na drugą część.

Za dziewiątą falą. Księga legend irlandzkich, Marie Heaney

Jeśli jesteście zainteresowani mitologią, legendami, irlandzkim folklorem - polecam. Dla mnie to była taka lektura uzupełniająca do Sevenwaters ;)

W KWIETNIU NA BLOGU:

Jak zmartwychwstają w książkach. O kilku spektakularnych wskrzeszeniach

ultramaryna