Londyn NW, Zadie Smith
_ - Po prostu nie rozumiem, dlaczego mam to życie - powiedziała cicho._
- Co?
- Ty, ja, my wszyscy. Dlaczego tamta dziewczyna, nie my. Dlaczego ten biedak na Albert Road. W tym nie ma żadnego sensu*.
Wszyscy pochodzą z tego samego miejsca, z północno-zachodniego Londynu, Londynu NW. Wszyscy wychowywali się w tej właśnie dzielnicy, w tym wielokulturowym tyglu. W końcu wszyscy chodzili do tej samej szkoły. I dalej tutaj są, mieszkają w tym samym miejscu, ale każde z nich jest równocześnie zupełnie gdzie indziej. Bo chociaż mieli ten sam start, to każde z nich wybrało inną drogę. I wszyscy w tym swoim życiu utknęli, bez możliwości powrotu, bez szansy na rozpoczęcie od nowa.
Powieść Zadie Smith ma czterech bohaterów: Leah, Natalie, Nathana i Felixa. Znają się lepiej lub gorzej, są wieloletnimi przyjaciółmi (jak Leah i Natalie) albo tylko ledwo się kojarzą. I tak naprawdę poza tą samą szkołą średnią i wspólnym miejscem mieszkania oraz pochodzenia niewiele ich łączy. Bo każde poszło swoją drogą, każde jest w innym miejscu w swoim życiu, każde zatrzymało się na innym stopniu drabiny społecznej, każde z nich w tym Londynie NW prowadzi swoje, zupełnie oddzielne od innych życie. Leah i Natalie są przyjaciółkami, ale wciąż więcej je dzieli, niż łączy. Natalie w szkole średniej nazywała się jeszcze Keisha, ale zmieniła imię, gdy wybrała zawód prawniczki. Teraz pozornie wszystko w jej życiu jest idealne - świetna praca, piękny dom, dwoje dzieci i kochający mąż. Leah skończyła filozofię, pracuje za marne pieniądze, daje się naciągnąć pierwszej lepszej oszustce. W podstawówce kochała się w Nathanie, który teraz zupełnie się stoczył, wpadł w narkotyki i żebrze na ulicy. Felix właśnie próbuje podnieść się po przejściach i zmienić swoje życie.
Zadie Smith pisze o sprawach bardzo przyziemnych i normalnych, o problemach typowych, codziennych, czasem można by powiedzieć, że nawet błahych. A że to taka powieść bez początku i bez końca, bez wyraźnie zarysowanej fabuły, to można mieć wrażenie, że czyta się trochę o niczym. I chyba faktycznie Londyn NW nie zapadnie mi jakoś wyjątkowo w pamięć. Tylko, że Zadie Smith w poszczególnych momentach, zdaniach czy akapitach jest wprost znakomita. Jeśli nawet całość jest lekko rozmyta, to szczegóły widać wyraźnie - są takie sceny, takie fragmenty, które naprawdę potrafią autentycznie poruszyć. Bo Zadie Smith jest wnikliwą obserwatorką, w dodatku obserwatorką z wielkim talentem literackim. Potrafi doskonale uchwycić sytuację, opisać ją w przekonujący sposób, jednym zdaniem mocno uderzyć czytelnika. I to, co mogłoby się wydać proste czy banalne, już takie nie jest. Bo Zadie Smith zaskakująco często trafia w sedno. I okazuje się, że, nawet jeśli nie będziemy się identyfikować z żadną z postaci, to już z całą pewnością odnajdziemy się w niejednej z przedstawionych sytuacji. Bohaterowie Londynu NW przede wszystkim mają problem z własną tożsamością - nie rozpoznają sami siebie, w osobach, którymi się stali, nie potrafią sobie przyswoić, że znajdują się właśnie w takiej a nie innej sytuacji życiowej. A Zadie Smith opisuje ich rozterki szczerze i realistycznie aż do bólu, przez to zaś cała powieść staje się bardzo gorzka.
Niektórzy uznali Londyn NW za najlepsze dzieło autorki, innych rozczarowała ta zwykła, fragmentaryczna opowieść o normalnych, nudnych ludziach. Ja wolę elektryzujące i genialne Białe zęby, ale trudno nie zauważyć, że Zadie Smith ma niezwykły zmysł językowy i talent, a Londyn NW pozostaje kawałkiem bardzo dobrej prozy.
-------------------
* Zadie Smith, Londyn NW, przeł. Jerzy Kozłowski, Kraków 2014, s. 391.
ultramaryna