Legimi na Kindle. Czy to się opłaca?

6 minut czytania

Przez trzy miesiące testowałam Legimi. Moja subskrypcja właśnie się skończyła i stoję przed wyborem - kontynuować czy nie?

Legimi przez długi czas było dostępne na inne czytniki, ale nie na Kindle. Na Kindle’ach można korzystać też już od jakichś dwóch lat, ale ta subskrypcja wciąż różni się od subskrypcji dla osób, które mają Pocetbooka czy Onyxa. Czym? Czy to wygodne i czy się opłaca?

W skrócie - Legimi jest super. Dla właścicieli Kindli trochę mniej.

Czym jest abonament Legimi?

Legimi ma w ofercie abonament na ebooki - płacimy pewną kwotę miesięcznie i w zamian dostajemy niemal (niemal, o tym później) nieograniczony dostęp do ebooków (a przy wyższym abonamencie także do audiobooków). Abonament działa trochę jak wypożyczalnia - jeśli kiedyś zrezygnujecie, utracicie dostęp do książek. Można korzystać na różnych urządzeniach. Co ciekawe, jeśli nie macie czytnika, możecie go kupić w ramach abonamentu.

Dlaczego na Kindle jest inaczej?

Bo Kindle ma zamknięte oprogramowanie i nie można na nim zainstalować nowych aplikacji. To dla Legimi był spory kłopot - jak w takim razie udostępnić użytkownikom książki tylko na określony czas? Dlatego usługa długo była dostępna na różne czytniki, ale nie na Kindle.

Jak sprawdza się Legimi na Kindle

Synchronizacja

Nie trzeba instalować aplikacji Legimi na Kindle’u. Trzeba za to na komputerze. Aplikacja służy tylko do synchronizacji biblioteczki i przesłania książek na czytnik. Podpinamy czytnik, włączamy aplikację, wybieramy książki do przesłania i już. Nie jest to skomplikowane, ale na pewno bardziej toporne niż korzystanie z aplikacji zainstalowanej na czytniku. Z tym jednak jest pewien kłopot. Jeśli roicie sobie (jak ja przez moment), że na przykład pojedziecie na wakacje z czytnikiem i nieograniczoną biblioteczką, to nic z tego. O ile nie weźmiecie ze sobą komputera. A ja na wakacje komputera nie biorę i nie zamierzam tego zmieniać - ciężki, cenny i na wyjazdach raczej robię sobie komputerowy reset. Przed dwutygodniowymi wakacjami zrobiłam więc po prostu zapasy jeszcze w domu. Ale gdybym na przykład przeczytała jeden tom serii i zapragnęła od razu przeczytać resztę, to nie mogłabym. Niby mam dostęp, a nie mam, nie do końca.

Dostępność ebooków

Podobno zaraz po uruchomieniu usługi niektóre ebooki nie były dostępne na Kindle. Na inne czytniki tak, na Kindle nie. Ten problem już chyba naprawiono (ani razu nie dostałam komunikatu, że książka nie jest dostępna na Kindle), więc jeśli gdzieś o tym czytaliście, możecie raczej przestać się martwić. Inna sprawa, że są na Legimi ebooki, które można kupić w księgarni, ale są ogólnie niedostępne w abonamencie. Nie żeby było coś w tym dziwnego - wydawca może się nie zgadzać i ma do tego prawo, ale nie powiem, jest to troszkę frustrujące.

Limity

Legimi Unlimited nie jest takie unlimited na Kindle’ach. Na wszystkie inne urządzenia możemy ściągnąć dowolną liczbę ebooków. Na Kindle - 7 albo 10 w zależności od abonamentu. Po trzech miesiącach użytkowania stwierdzam, że mnie przynajmniej powinno to w zupełności wystarczyć. Natomiast: a) w Legimi fajne jest to, że możesz pościągać książki, popróbować i wybrać, co naprawdę chcesz czytać. Limity każą Ci się poważnie zastanowić nad tym, co ściągasz. Jasne, możesz ściągnąć ebooka na komórkę (tam nie ma ograniczeń) i tam przetestować, ale pokażcie mi kogoś, kto ma czytnik i chce czytać książkę (nawet tylko jej początek) na komórce. b) jest to troooszkę frustrujące, bo czemu niby “unlimited”. Czemu inni płacą tyle samo i mogą ściągać dowolną liczbę książek, a ja nie?

Aplikacja i statystyki

Legimi też podobno synchronizuje się pomiędzy urządzeniami, podobno mierzy, jak dużo i często czytasz… Podobno, bo z Kindle tego nie dostaniesz. Statystyki w aplikacji pokazują 0 przeczytanych stron, gdybym chciała jednak poczytać na komórce (bo na przykład zapomnę czytnika), muszę sama znaleźć sobie miejsce, w którym skończyłam. Swoją drogą aplikacja (przynajmniej ta na Androida) miała taki… dość przestarzały design. Ale w trakcie tych trzech miesięcych przeszła aktualizację i wygląda o niebo lepiej.

Problemy

Legimi wygląda ładnie i nowocześnie i generalnie jest bardzo dobrą usługą. Ale jest w nim wciąż trochę niedopracowanych irytujących rzeczy.

Zdarzyło mi się, że dodałam książki na półkę i prawie od razu chciałam je ściągnąć na czytnik. Podpięłam go do komputera, włączyłam synchronizację. I dostałam komunikat, że książki nie są jeszcze gotowe. Okej. Uznałam, że zrobię to później, odpięłam czytnik i… okazało się, że wszystkie ebooki z Legimi zniknęły z urządzenia! Próbowałam jeszcze kilka razy synchronizować, ale cały czas dostawałam ten sam komunikat, a książki nie wracały. W końcu postanowiłam przesłać jeszcze jedną książkę (taką, którą dodałam na półkę znacznie wcześniej, ale nie zamierzałam jej, ze względu na limity, wrzucać na Kindle). Stare ebooki wróciły, ale straciłam postęp w aktualnie czytanej książce. Słabo. Później już takich przygód nie miałam, ale też pilnowałam się, żeby nie synchronizować czytnika zaraz po dodaniu książek na półkę. Napisałam w tej sprawie do Legimi, ale nie dostałam nawet informacji o przyjęciu zgłoszenia.

Poza tym… ja już nawet chciałam przedłużyć subskrypcję zanim wygaśnie. Ale się nie dało. Może tak się dzieje przy tych subskrypcjach bez stałego (na przykład rocznego) abonamentu? No więc już wygasła, teraz mogę ją odnowić i w teorii chyba powinnam mieć znowu dostęp do moich książek. W teorii, ale Legimi na Kindle generalnie działa trochę inaczej i wcale nie jestem pewna… Czy ściągnięte wcześniej na Kindle książki pojawią się znowu na czytniku, czy będę musiała je ponownie ściągać, wykorzystując nowy limit? Nie wiem (tym bardziej jestem niepewna, że, o czym pisałam wyżej, miałam już problemy z synchronizacją), a w FAQ nie znalazłam na to pytanie jasnej odpowiedzi.

W każdym razie kilka razy natrafiałam na błędy, miałam wrażenie, że nie wszystko w Legimi jest intuicyjne albo pomoc nie okazywała się za bardzo pomocna. Nie żeby mnie to szczególnie dziwiło. Widzę przynajmniej, że się to Legimi jakoś rozwija, czego znakiem jest choćby ten redesign tej aplikacji mobilnej. Chodzą słuchy, że chce Legimi uderzać na rynek niemiecki. I świetnie, to bardzo fajna usługa, życzę powodzenia. Błędy oprogramowania przy takim dużym rozwijającym się projekcie będą się zdarzać. Byle się rozwijali, poprawiali i pomagali klientom.

Zatem… Kiedy to się opłaca?

Legimi nawet z paroma zastrzeżeniami jest super. Ale przede wszystkim, jeśli:

  • Czytasz dużo. Przy 2-3 książkach miesięcznie to nie ma sensu - poczekasz sobie na promocje z Upoluj ebooka i wyjdzie taniej. No chyba że wprawdzie czytasz 2 książki miesięcznie, ale kupujesz 7, bo promocje za bardzo kuszą. Legimi może pomóc ukrócić taki książkowy zakupoholizm.
  • Czytasz głównie po polsku. W poprzednich latach wychodziło mi, że mniej więcej 1/3 książek czytałam po angielsku. Za dostęp do angielskojęzycznych tytułów i tak będę musiała zapłacić osobno.
  • Nie masz czytnika i chcesz kupić albo masz czytnik inny niż Kindle. Kindle się sprawdzi, ale usługa zdaje się skierowana jednak przede wszystkim do właścicieli innych czytników.
  • Możesz przeżyć, że płacisz, ale i tak nie masz książek na własność.

Jeśli nie spełniasz pierwszego kryterium, sprawa jest prosta - nie opłaca się. W przypadku pozostałych trzeba to przekalkulować. Czytasz nawet 15 książek miesięcznie - Legimi będzie najlepszą opcją, ale może lepiej sprawić sobie inny czytnik. Sama zauważyłam, że z Legimi kupuję ZNACZNIE mniej. Nie tylko ebooków, ale też papieru - szkoda było wydawać dodatkowo na papier, skoro miałam od razu pod ręką Legimi. Nie znaczy to jednak, że nie kupowałam w ogóle. Kupowałam, ale w sumie głównie po angielsku.

Z Kindle’a nie zrezygnuję. Podobno są dobre czytniki innych marek. Podobno, ale do Kindle’a mam już zaufanie. Mam od 7 lat - najpierw miałam Classica, ten siedmioletni Classic wciąż doskonale się trzyma, nie zawiódł ani razu. Wymieniłam go ponad dwa lata temu na Paperwhite’a z podświetleniem, ale starszy model zostawiłam rodzinie - kiedyś mój tata często go pożyczał, teraz w sumie na stałe zaanektowała go siostra. Paperwhite (odpukać! ;)) też zresztą na razie sprawuje się doskonale. Poza tym ja też sporo kupuję ebooków po angielsku na Amazonie i do tego Kindle jest bardzo wygodny.

Wnioski: myślę, że wrócę do Legimi, ale na razie robię sobie przerwę. Trzeba nadrobić czytanie kupionego wcześniej papieru.

ultramaryna