Bibliotekarz, Michaił Jelizarow

2 minuty czytania

Michaił Jelizarow wychodzi od pomysłu cokolwiek szalonego. Potem jest jeszcze bardziej dziwnie, bo poczynania bohaterów jak i sam świat powieści zdają się być niemal pozbawione logiki. Wszystko tu jest absurdalne, zwariowane, prawie bez sensu.

Ale, ale! Czy w tym szaleństwie jest metoda?

W Bibliotekarzu książki zapomnianego, socjalistycznego pisarza Gromowa mają magiczną moc. Zwykłe tytuły (na przykład W trudzie i znoju, Srebrzysty nurt czy Ciche trawy)skrywają niezwykłą moc. Jest ich razem siedem i tylko niektórzy znają ich prawdziwe właściwości i nazwy: Księga Siły, Księga Władzy, Księga Gniewu, Księga Cierpienia, Księga Radości, Księga Pamięci. Każda z nich wyzwala w człowieku, który ją przeczytał (dokładnie i za jednym zamachem) niezwykłe doznania lub umiejętności. W zależności od księgi może to być radość, nadludzka siła, możliwość sprawowania władzy nad ludźmi. Ci którzy poznali ich działanie na własnej skórze i mają dostęp do choć jednej księgi tworzą grupy skupione wokół danego egzemplarza (lub egzemplarzy). Książek jest mało, ich moc wielka. O dostęp do nich toczą się więc ostre spory - dochodzi nie tylko do kradzieży i machinacji, ale też do regularnych bitew.

Do mnie (nawet do takiego mola książkowego) nie trafia ta idea. Nie trafia może sposób jej podania, nie trafia sposób postępowania bohaterów. Niby wiadomo - to taka konwencja, absurd powinien prowadzić do ważnych myśli, do głębszego sensu. Ale w Bibliotekarzu absurdu jest za dużo, sensu za mało. A jeśli jeśli już jakaś w miarę logiczna i mądra myśl przemyka przez tę książkę, to jest ona zbyt przytłoczona tak dziwaczną, a przy tym dość rozlazłą fabułą. Bohaterowie są nieautentyczni, zupełnie nie wierzę w ich zachowania. Nie wierzę w tak wielką grupę ludzi, którzy potrafią się z zimną krwią mordować dla książki, nawet tak niezwykłej. Nie wierzę w nich - toczących bitwy, mordujących przeciwników, dobrowolnie wystawiających się na śmierć, gotowych umierać za taką sprawę. Nie wierzę w ich całkowity brak zastanowienia, w bezrefleksyjność ich poczynań, w zaślepienie tak całkowite, że przysłaniające cały świat. O, ja wiem, że tak się zdarzyć może. Ale bohaterowie są przedstawieni jako normalni ludzie, ba, jako ci, którzy znają sens życia! A niejednemu czytelnikowi zdadzą się członkami sekty po praniu mózgu. Serwuje się nam tu się mnóstwo potyczek, bijatyk, walk na śmierć i życie - krew się leje, ostrza przecinają powietrze i ciała, ludzie giną śmiercią jakoby bohaterską. Są takie momenty, gdy nie wiadomo już czy śmiać się, czy płakać, czy może załamać ręce i odłożyć książkę.

A jednak w Bibliotekarzu jest coś więcej i nie mogę tak po prostu myśleć o tej książce jako o wyniku libacji alkoholowej. Gdzieś tam czają się pytania o ZSRR, jest tu swego rodzaju rozliczenie z czasami socjalizmu. Są też pytania po prostu o sens i cel świata. A jednak Jelizarow gubi się w tym wszystkim, absurd nie uwypukla przesłania, ale je przytłacza, niszczy. Bibliotekarzowi brakuje zgrabnie i logicznie poprowadzonej fabuły. Sam pomysł jest może kuriozalny, ale intrygujący i obiecujący coś ciekawego. Tylko że w powieści coś nie gra. Jelizarow nie potrafi poprowadzić swojej powieści w sensowny sposób, a jej nielogiczność i dość męcząca fabuła potrafią skutecznie zniechęcić czytelnika. Co ciekawe, Bibliotekarz otrzymał najważniejszą rosyjską nagrodę literacką. Może czegoś nie potrafiłam się w niej dopatrzyć? A może ta powieść bardziej mówi do Rosjan, może jej przesłanie jest dla nich bardziej zrozumiałe, może potrafią uchwycić w niej głębszy sens? Bo mnie jest bardzo, bardzo trudno.

Poleciłabym Bibliotekarza wielbicielom eksperymentów literackich. Niezwykły koncept i zwariowana fabuła mogą zaintrygować. Dla mnie to taka książka-ciekawostka - dość słaba, ale zapadnie mi w pamięć dzięki swej oryginalności.

---------------------
Książkę otrzymałam od Wydawnictwa MUZA.

Kup “Bibliotekarza” w Matrasie! Darmowa dostawa do najbliższej księgarni.

ultramaryna