Requiem, Lauren Oliver

2 minuty czytania

(UWAGA! To trzeci tom trylogii i w swoim tekście delikatnie spoileruję poprzednie części - wydaje mi się jednak, że robię to dość ogólnikowo i nawet ktoś, kto nie zna Delirium i Pandemonium może czytać dalej, choć już na własną odpowiedzialność. ;))

Trylogia Lauren Oliver opowiada o świecie, w którym miłość jest chorobą. W dniu wkroczenia w dorosłość każdy przechodzi operację, która czyni nieodwracalne zmiany w mózgu i pozbawia do końca życia możliwości głębszego odczuwania. Grupa niewyleczonych buntowników kryje się w Głuszy, stawiając opór i walcząc o wolność, miłość i możliwość dokonywania własnych wyborów.

Mogłabym pisać, jak to Requiem (a przedtem poprzednie części) wykorzystuje wytarte schematy młodzieżowej antyutopii, dość powierzchownie traktuje niektóre kwestie i właściwie niczym się nie wyróżnia. Ale mogę też napisać, że ta seria jest tak po prostu fajna. Bo faktycznie - Requiem wciąga, pozwala zapomnieć o całym świecie i zmusza, żeby czytać, czytać, czytać. To powieść, która daje dużą frajdę. Losy bohaterów pochłaniają, ekscytują, bardzo angażują (nawet jeśli na krótko). Autorka umiejętnie buduje napięcie i interesująco rozwija fabułę. W tym tomie przeplatają się dwie narracje - jedna z punktu widzenia Leny, druga Hany. Pierwsza z nich mieszka w Głuszy i jest związana z ruchem oporu, druga przeszła zabieg i ma wkrótce wyjść za burmistrza Portland. Ta podwójna narracja to dobry wybór dla Requiem, dzięki któremu akcja rozwija się równocześnie w dwóch zupełnie różnych kierunkach. Od początku wiadomo jednak, że ścieżki Leny i Hany muszą w końcu się zbiec - i oczekiwanie na to spotkanie jest dodatkowo ekscytujące.

Lena już wcześniej przekonała się, że miłość nie jest chorobą i że chce dążyć do wolności. W Requiem pojawią się jednak pewne wątpliwości. Czy życie w Głuszy jest tym, czego chciała? Czy chaos, strach, brud, zimno są tym, o co walczyła? Czy uwięzienie w mieście nie jest bezpieczeństwem, czy wyleczenie nie jest spokojem? Lena wprawdzie już wybrała i raczej nie ma odwrotu. Wydaje się jednak, że przed ważną decyzją może stanąć w końcu Hana. Przed Leną stoją jednak już inne wyzwania - jak dźwiganie brzemienia walki zbrojnej o wolność i prawo do miłości. Lauren Oliver w swojej trylogii stara się podejmować ważne tematy w dość lekkiej i wciągającej formie, bardzo atrakcyjnej dla sporej grupy współczesnej młodzieży.

Autorka ostatnim tomem nie zamyka wszystkich wątków. Może zostawiła sobie tym samym furtkę do ewentualnej kontynuacji? Niejedna trylogia niespodziewanie się rozrosła… Na razie jednak nic nie wskazuje na to, by miała powstać jeszcze jedna książka o Lenie. Otwarte zakończenie nie wydaje mi się wcale złym pomysłem. To lepsze niż “i wszyscy żyli długo i szczęśliwie”. Niemniej ostrzegam, finał może rozczarować. Lauren Oliver poprzestała na dotarciu do pewnego momentu przełomowego, ale rozwiązania większości spraw trzeba sobie dopowiedzieć. Dla wszystkich zainteresowanych - tak, nie martwcie się, wątek miłosny zostanie w zasadzie rozstrzygnięty (ale tutaj też nie wszystko zostało dociągnięte do końca).

Polecam trylogię jako lekką, niegłupią, wciągającą lekturę. Requiem utrzymuje poziom i jest godną kontynuacją, która jako zakończenie serii pozostawia jednak wiele pytań. Ale może to dobrze? Ciąg dalszy możemy sobie dopowiedzieć, otwarte zakończenie to wiele znaków zapytania, ale też wiele możliwości i dróg do obrania.

----------------------------
Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Otwarte.

Kup “Requiem” w Matrasie! Darmowa dostawa do najbliższej księgarni.

ultramaryna