Dziewczyny atomowe, Denise Kiernan

1 minuta czytania

Jak pisać, by historia mogła być interesująca dla każdego? Jak sprawić, by dawne wydarzenia wydały się równie rzeczywiste jak teraźniejszość? Jak uczynić swoich bohaterów tak bliskimi, jakby mieszkali po sąsiedzku? Denis Kiernan chyba znalazła na to przepis.

Książka opowiada o Projekcie Manhattan i powstaniu bomby atomowej. Jednak na pierwszym planie obserwujemy nie wielkich fizyków i najważniejszych polityków, ale zwykłe kobiety, które nieświadomie brały udział w tym przedsięwzięciu. Celia, Dot, Toni, Jane, Colleen, Virginia, Kattie, Rosemary, Helen… Wszystkie zdecydowały się na zmianę miejsca zamieszkania i pracy, przybyły do nowo powstałego miasta Oak Ridge. Wiedziały, że ich praca ma pomóc w wygraniu wojny, ale nie miały pojęcia, czego tak naprawdę dotyczy projekt, w którym uczestniczą. Pracowały, ale często nie wiedziały, co właściwie robią. Nie mogły o tym rozmawiać z nikim, nie mogły opisywać Oak Ridge swojej rodzinie. Wzbogacały uran lub były sekretarkami, chemiczkami, pielęgniarkami, sprzątaczkami…

Podoba mi się, że autorka skupia się na indywidualnych losach zwykłych kobiet. Denise Kiernan nie tylko opisuje proces powstania bomby atomowej, ale też (a raczej przede wszystkim) tworzy żywy obraz niezwykłej społeczności Oak Ridge. Może właśnie dlatego wydarzenia z książki wydają się naprawdę bliskie? W końcu wielka historia została ukazana z perspektywy najzwyklejszych ludzi, którzy wprawdzie mieli w niej swój udział, ale równocześnie byli tylko trybikami w wielkiej maszynie, nie wiedzieli, czym naprawdę się zajmują. Myślimy pewnie, że powstanie bomby atomowej to dzieło wielkich fizyków, chemików… Tak, ale to z tymi zwykłymi, zapomnianymi przez historię kobietami zdecydowanie łatwiej się utożsamić. I chyba dla przeciętnego czytelnika ciekawsze jest zwykłe życie w niezwykłym mieście, niż techniczne szczegóły z zakresu fizyki jądrowej. Denise Kiernan skupia się więc na tym pierwszym - i wychodzi jej to naprawdę dobrze, bohaterki stają się bliskie, a przez to historia okazuje się bardziej rzeczywista, mniej odległa i po prostu ciekawsza.

Oczywiście pewne informacje na temat samej bomby i podjętych w tej kwestii decyzji politycznych są nieodzowne. Na szczęście autorka nie zanudza technicznymi szczegółami. Wprowadzenie niektórych kwestii fizycznych jest konieczne, ale Kiernan umiejętnie rozkłada materiał i dawkuje informacje (rozdziały bardziej “ogólne” przeplatają się z tymi o naszych bohaterkach). Tak więc nawet laik taki jak ja może się czegoś dowiedzieć, nie czując przy tym, że mózg mu eksploduje od nadmiaru wiedzy fizycznej.

Dziewczyny atomowe to przykład porządnej, interesującej i dość łatwej w odbiorze literatury faktu. Warto poczytać o zwykłych, niezwykłych kobietach z Atomowego Miasta.

-----------------------
Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Otwartego.

Kup Dziewczyny atomowe w Matrasie! Darmowa dostawa do najbliższej księgarni.

ultramaryna