Chustka, Joanna Sałyga

2 minuty czytania

O niektórych sprawach powinno się pisać prosto. Prosto z mostu.

Nie znałam Chustki, nie znałam bloga Joanny Sałygi. Usłyszałam o niej dopiero po ukazaniu się książki. Chyba, może trochę podświadomie, unikam takich blogów, takich książek… I nie jest to do końca uciekanie przed trudnym tematem. Prawda jest jednak taka, że im temat trudniejszy, tym bardziej kłopotliwe staje się jego przedstawienie. Nie każdy potrafi wartościowo przekazać swoje trudne doświadczenia, opisać je tak, żeby autentycznie trafiły do serca, żeby coś nas zabolało, coś kazało pomyśleć.

Ale Joanna Sałyga potrafiła.

Miała 34 lata. Wychowywała małego synka, właśnie układała sobie życie z poznanym parę miesięcy wcześniej Niemężem. Wtedy wykryto u niej nowotwór. Po operacji okazało się, że choroba jest znacznie rozleglejsza, niż wydawało się na początku. Jej walka z rakiem żołądka trwała ponad dwa lata. Swoje doświadczenia opisywała na blogu.

Siłą Chustki jest to, że pisze się w niej nie tylko o chorobie, śmierci i umieraniu. Nie, Chustka jest przede wszystkim o życiu. I wprawdzie jest to życie w znacznej mierze zdeterminowane przez chorobę, ale równocześnie przez to prawdziwsze, intensywniejsze. Świadomość zbliżającej się śmierci pozwoliła Joannie czerpać pełnymi garściami z chwil, które jej pozostały, nauczyła wykorzystywać każdy moment do maksimum. Oczywiście wciąż Chustka pozostaje bolesnym zapisem zmagania się ze śmiertelną chorobą, gorzką relacją z kolejnych chemioterapii i radioterapii, próbą zmierzenia się z myślą o własnym odchodzeniu. Ale najważniejsze jest tu znajdowanie siły na dalszą walkę, odnalezienie nadziei pośród strachu i bólu. Bo Joanna do końca szukała we wszystkim jasnych stron, walczyła do końca.

Tak po prostu. Zapiski Joanny są szczere do bólu, autentyczne. I w swej prostej szczerości porażające. Joanna pisze tak, jak jest - bez owijania w bawełnę, bez użalania się nad sobą (a przecież miałaby do tego pełne prawo!), bez koloryzowania. Nie unika tematów najtrudniejszych, ale też nie pozwala im zawładnąć sobą i swoim blogiem. Bo ból, cierpienie, zmęczenie i strach kontrastują tutaj ze zwyczajną radością życia. Bo choroba inspiruje Joannę do poszukiwania szczęścia w krótkich chwilach. Bo nawet pozwala na dłuższe przebywanie z synkiem, bo zbliża do Niemęża. Bo poza walką z rakiem toczy się normalne życie. Można popłakać trochę przy Chustce, w końcu to faktycznie smutna lektura. Ale, jeśli po nią sięgniecie, na pewno będziecie się też często śmiać. Joanna podchodzi do życia z humorem i z dystansem. I poza walką z rakiem opisuje też zwykłe sprawy codzienne, na przykład swoje, często bardzo zabawne, rozmowy z kilkuletnim synem.

Wierzę, że to książka, któramoże być inspirująca dla wszystkich.Tak, każdemu przyda się Chustka.

ultramaryna